03-03-2009, 10:56
Skleiłem go jakieś 8 lat temu. Jakość wykonania jak widać - nie najlepsza, delikatnie mówiąc. Retusz jeszcze czarnym markerem itp. itd. Ale sentyment jest. Był to jeden z niewielu modeli, które tak mi się podobały, że po zakupie poszedł od razu pod nóż.
Troszkę o samym modelu. Jakośc opracowania przyzwoita jak na współczesne standardy, bardzo dobra, jak na czasy, kiedy go kupiłem. Dość szczegółowy, sklejalny (jak widać), choć było kilka błędów. Kłopoty miałem z burtami na dziobie i rufie, ale do przebrnięcia. Kolejne błędy były tradycyjnie przy łaczeniu pomostów z nogami masztów. Poradziłem sobie pasując otwory w pomostach, a nie tnąc maszty - to by skopało geometrię i efekt końcowy. Dało się Widziałem model GPM, skleiłem Modelcardu. Ten drugi jest zdecydowanie lepszy.
A teraz kilka fotek po zdjęciu pół cm kurzu
Na ostatnim zdjęciu widać, jaka to różnica, kleić pancernik a niszczyciel. Dlatego tak teraz podchodzę do dużych okrętów jak do jeża. Zachować ten sam poziom precyzji i szczegółowości to prawdziwe wyzwanie. A ja nie mam zamiaru obniżać sobie poprzeczki.
Troszkę o samym modelu. Jakośc opracowania przyzwoita jak na współczesne standardy, bardzo dobra, jak na czasy, kiedy go kupiłem. Dość szczegółowy, sklejalny (jak widać), choć było kilka błędów. Kłopoty miałem z burtami na dziobie i rufie, ale do przebrnięcia. Kolejne błędy były tradycyjnie przy łaczeniu pomostów z nogami masztów. Poradziłem sobie pasując otwory w pomostach, a nie tnąc maszty - to by skopało geometrię i efekt końcowy. Dało się Widziałem model GPM, skleiłem Modelcardu. Ten drugi jest zdecydowanie lepszy.
A teraz kilka fotek po zdjęciu pół cm kurzu
Na ostatnim zdjęciu widać, jaka to różnica, kleić pancernik a niszczyciel. Dlatego tak teraz podchodzę do dużych okrętów jak do jeża. Zachować ten sam poziom precyzji i szczegółowości to prawdziwe wyzwanie. A ja nie mam zamiaru obniżać sobie poprzeczki.