PaperModels.pl

Pełna wersja: Wycinanie "drobnicy"
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam wszystkich.
Mam takie pytanie, chciał bym zapytać i poznać wasza opinię i porady związane z wycinaniem małych, drobnych części tzw. „drobnicy”. Modele kleje już kilka lat, i może to nie świadczy o mnie dobrze, że narzekam na drobne części w modelarstwie (bo to przecież jego nieodłączna część) ale jakoś zawsze przy wyborze modelu zwracam uwagę na ilość „drobnicy” w opracowaniu. Starsze modele nie były zbyt skomplikowane, ale za to mało oddające rzeczywistość. Dzisiaj jest wiele wydawnictw i dobrze, coraz więcej z nich daje możliwość odwzorowania coraz większej ilości detali. Powiedzcie mi proszę, czy na wycinanie tych drobnych części np. wyposażenia kabiny pilota etc. jest jakiś sposób ? np. wycinanie gałek i dźwigni wyposażenia kabiny które są tak malutkie że ledwo mieszczą się na palcu skutecznie mnie zniechęca do wykonania modelu Tongue
Ostatnio zakupiłem model Ju-87  B2/R2 Stuka z KW CARTOON MODEL, samolot jest przepiękny oddający świetnie szczegóły, ale kiedy zobaczyłem jak małe są części to się „przeraziłem”
Postanowiłem owy model zeskanować a następnie wydrukować w formacie A3...jednak części nadal są jak dla mnie małe Tongue Może to ze mnie kiepski modelarz Tongue
Nie piszę tego żeby się użalać …..bo ktoś z was powie, że: „jak to ci nie odpowiada...to zakończ przygodę z modelarstwem bo na tym to między innymi polega” Ale to nie o to chodzi, pytam Was doświadczonych modelarzy czy macie na to jakiś sposób czy tylko jeden...cierpliwość Tongue
Dziękuje za odpowiedzi, porady i wskazówki. Krytykę też przyjmę z godnością Tongue
Pozdrawiam serdecznie,
Bartek
Proponuję zakup lupy nagłownej, wtedy drobne części stają się wystarczająco duże Smile. Mi to pomaga.
Pozdrawiam
Zakupiłem ostatnio identyczny przyrząd i powiem, że jest naprawdę przydatny, zwłaszcza przy drobnych elementach.
Przy małych elementach stosuję dzięciolenie, czyli zamiast przesuwania skalpela po linii nakłuwam obok siebie tuż przy linii.
Nie musi być super dokładnie, bo potem usztywniam element klejem CA, lub BCG i doszlifowuję drobnym papierem ściernym, aby dojść do linii cięcia.

Przy małych elementach to szlifowanie polega na tym że trzymam element pęsetą i przesuwam po klocku, na którym mam naklejony papier o odpowiedniej grubości.
A ja Ci powiem, że wszystkie te problemy biorą się stąd, że się spieszysz :wink: ja z tego już wyrosłem i potrafię model po kilku latach pracy zamknąć w pudle na następne 2 po czym wydziobać ogniwka ( bo to o czołg chodzi) i znów schować do pudła.
Przy takim podejściu, gdy na wycięcie jednego detalu daję sobie tydzień, czy ile tam potrzeba, to nie jest ani trudne ani męczące :wink: ...tylko na efekty trzeba czekać :wink:
Ale nawet sobie ie wyobrażasz ile to radochy gdy po kilku latach możesz czołg na kołach postawić i jest dokładnie taki jak sobie wymarzyłeś  :mil11:
Mój przypadek jest jednak postrzegany jako dość radykalny, ale nie widzę problemu byś na każdy zegar w kokpicie poświęcił jedną godzinę czy nawet jeden wieczór. Jak się postarasz to wiara oglądając Twą pracę kapcie pogubi z wrażenia i wtedy zrozumiesz o czym ten wariat Ci tu opowiadał :wink:
Gwoli wyjaśnienia, nie używam żadnej lupy choć mam dentystyczną taką fajnie podświetlaną, leży na szafie bo więcej miejsca zajmowała niż z niej pożytku było :roll: wystarcza mi do tego mata, olfa AK-3 i wykałaczki do przytrzymywania wyjątkowo małych części, pinceta no i zwykła lampka biurkowa.