PaperModels.pl

Pełna wersja: Pierwszeństwo na drogach parkingowych przy hipermarketach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam, mam wielką prośbę do znawców tematu w prawie drogowym. Dzisiaj miałem stłuczkę na terenie parkingowym przed dużym supermarketem. Jadąc na wprost po drodze oznaczonej znakami poziomymi jazdy na wprost gdzie na tej drodze są tymi strzałkami określone strony poruszania się, z bocznej 'uliczki",piszę w cudzysłowie bo jest to uliczka w której sa jako tako oznaczone kostkami miejsca parkingowe wyjechał mi gość i uderzył w mój prawy bok. Jest to moje pierwsze zdarzenie i gościa też i za bardzo nie wiedzieliśmy co zrobić.Zdecydowaliśmy się od razu na to ,że to była wina gościa na co on przystał i spisaliśmy zeznanie bez wzywania policji. Nadałem sprawie bieg bo samochód mam już w serwisie i sprawa jest zgłoszona do ubezpieczyciela sprawcy. No właśnie po wszystkim podzwoniłem po kolegach którzy mi uświadomili ,że wina mogła być moja bo podobno jeśli taki parking jest oznaczony znakiem strefą ruchu i jest brak jakichkolwiek oznaczeń stosuje się zasadę prawej reki czyli to ja jadąc szerszą i oznakowaną strzałkami jazdy na wprost alejką powinienem się zatrzymywać przy każdej mniejszej nie oznakowanej alejce?. Kolega powiedział,że może być tak ,że ubezpieczyciel sprawcy zakwestionuje to przyznanie się do winy i może nie zapłacić za naprawę szkód.
Zagłębiłem się trochę w temat i znalazłem takie coś:
http://www.autocentrum.pl/poradnik-kiero...rmarkecie/
Czy dobrze rozumiem ,że poruszałem się tzw drogą wyjazdową/dojazdową z/do terenu supermarketu bo ta droga taka jest, a która ma tak na oko z 200 m długości a gość wyjeżdżając z boku z alejki parkingowej która ma na oko z 15-20 m wyjeżdżał z drogi określanej jako droga gruntowa czyli włączał się do ruchu i powinien ustąpić. W tym przypadku nie działa zasada prawej reki?. Mam rację?
Zaznaczam ,że nie wiem czy przed wjazdem na teren parkingu i supermarketu jest oznaczenie "strefa ruchu". Jeśli nie ma takowego znaku to powinna być też respektowana jednoznacznie zasada prawej reki?.
Doradźcie, proszę.
Pozdrawiam

--
Ahoj!
Nie wiem jakie dokładnie znaki były przed supermarketem gdzie miałeś stłuczkę. Jeżdżę troszkę po Polsce i z tego co widziałem to w ponad 90% przypadków - nie ma zaznaczonych "stref ruchu'' przed supermarketami. Tak więc chyba miałeś szczęście, ze gość się przyznał do winy  :grin: ubezpieczyciel rzeczywiście może nie podzielić Twojego zdania Smile
W większości przypadków parkingi przed supermarketami są własnością prywatną i nie podlegają pod drogi publiczne. Co za tym idzie wyjeżdżając z takiego parkingu zasada jest taka jak byś wyjeżdżał z swojej posesji czyli wszyscy mają przed tobą pierwszeństwo! Nie potrafię zrozumieć jaką drogą poruszał sie ten facet. Jesli była to już droga nie należąca do parkingu wina na pewno jest Twoja. Jeśli natomiast oboje byliście na terenie należącym pod ten parking to stosuje się zasadę prawej ręki chyba ze zarządca drogi ustawił odpowiednie znaki.

Ale to na 100 procent nie wiem.
Może tu zapytaj http://forumprawne.org/
Hej

Wszystko zależy od tego jakie oznaczenia były przy wjeździe na teren parkingu supermarketu. Mogło być oznaczenie "droga wewnętrzna" i brak znaków przy skrzyżowaniach (pionowych i poziomych) - wtedy pierwszeństwo z prawej strony; czasami przy wjeździe jest znak strefowy, np: na terenie całego parkingu skrzyżowania równorzędne - wtedy również pierwszeństwo z prawej strony; ale może być tak, że nie ma żadnego znaku przy wjeździe i żadnego znaku przed skrzyżowaniami na parkingu - wtedy również pierwszeństwo z prawej strony chyba że na drogach bocznych przecinających główną są znaki poziome warunkowego zatrzymania pojazdu (trójkąty) ale tylko ze znakiem pionowym A-7 - wtedy boczne ustepują pierwszeństwa. Niestety obawiam się, że w Twoim przypadku uczestnik kolizji, który wziął winę na siebie w rzeczywistości jest niewinny. W znacznej części przypadków (mieszkam pod Wawą i w Wawie zwiedziłem większość centrów handlowych) na parkingach pod centrami obowiązuje pierwszeństwo z prawej strony. Długość rzeczowej drogi nie ma nic do rzeczy, chyba że na przecinającej były oznaczenia poziome lub znak przy wjeździe na teren parkingu informował, że na całym terenie jest ona z pierwszeństwem przejazdu. Jeżeli droga była twarda (asfalt) to sprawa jest jasna.

Bardzo wiele osób "łapie" się na ruch pod marketami. Spotkać tam mozna tez sporo cwaniaczków celowo wyjeżdżających pod niezdającego sobie sprawy z konieczności ustapienia pierwszeństwa kierowcę. A obserwując kierowców poruszających się główną ulicą parkingu odnosze wrażenie, że mało kto wie, że taki przepis istnieje. Niestety przeważnie trzeba zwalniać przed każdą boczną uliczką. To jest parking a na parkingu obowiązuje ruch równorzędny, chyba że znaki stanowią inaczej.

Nie wiem czy ubezpieczyciel może interweniować, ale jeśli tak to możesz mieć problem z wyegzekwowaniem odszkodowania z ubezpieczenia sprawcy który przyznał się do winy. Jeżeli ubezpieczyciel dopatrzy się, że w rzeczywistości sprawca jest niewinny to będzie interweniował (o ile prawo mu na to pozwala) i będzie w tym niezwykle skuteczny.

Panowie,
Droga to droga czy to publiczna czy też supermarket. Od jakiegoś czasu zmieniły się przepisy i w takich przypadkach jest to traktowane jako normalne zdarzenie drogowe.
Druga kwestia jeśli sprawca wziął to na siebie i podpisane jest przez obie strony to żaden zakład tego nie podważy. Może co tylko rzeczoznawcę wezwać w celu wyceny i to chyba jest obowiązkowe. Sprawca dostaje tylko kwit dopodpisu że nie nylon pijany.
To wszystko jak nie wzywasz policji.
Jeśli wezwiesz policję to ona sama powiem kto jest sprawcą i ubezpieczyciel to przyjmuje, wtedy nie musisz pisać oświadczenia.

Dex, moje doświadczenia w tym zakresie są inne i nie wyglądają tak różowo jak to opisałeś. Jeśli towarzystwo ubezpieczeniowe uzna, że wina ubezpieczonego jest wątpliwa to nawet jeśli się do tego przyznał i podpisał oświadczenie to i tak jest ono g...no warte i odmawiają wypłaty odszkodowania. Jedynie protokół z policji jest przez nich uważany za bezsporny dowód winy w danym zdarzeniu. Skąd to wiem? Ano też miałem stłuczkę podczas pobytu na wakacjach w Polsce 3 lata temu. Kierowałem wówczas samochodem brata zarejestrowanym w Polsce. Też spisaliśmy oświadczenie, gość przyznał się do winy i co? Ano towarzystwo uznało, że to moja wina i odmówiło pokrycia kosztów naprawy. Sprawa w sądzie toczy się już ponad rok i jak na razie końca nie widać. Tak więc eksperci z ''drogówki'' tak na prawdę są jedyną wyrocznia uznawaną w takich przypadkach. Jest jeden jednak problem, ich przyjazd na miejsce zdarzenia kosztuje sprawcę na dzień dobry 600 PLN. Życzę ci  Partyzant szczęścia abyś uniknął kłopotów jakich ja doświadczam i aby wasze oświadczenie nie zostało zakwestionowane przez ubezpieczyciela.   
   
Dzięki wszystkim za wypowiedzi.Po nieprzespanej nocy poszedłem z rana na policję i tak ogólnie dopytałem się jak to wygląda na tym konkretnym parkingu.Przed wjazdem na ten parking jest tylko tablica informacyjna "droga wewnętrzna" czyli właściciel posesji może sobie na swoim terenie narysować co chce. Na tym parkingu nie ma żadnych znaków drogowych. Miejsca parkingowe są określone przez ciemniejszy odcień kostki wiec teoretycznie nie ma tam czegoś takiego jak skrzyżowania równorzędne, ale gdy nie ma znaków na jezdni ani stojących to na takich parkingach stosuje się najprostszą zasadę w ruchu drogowym czyli ten z prawej ma pierwszeństwo. Teoretycznie ja byłem winny bo nie ustąpiłem temu z prawej, ale pisze teoretycznie bo nie przedstawiłem ważnego faktu. Sprawca wyjeżdżając z prawej alejki jechał pod prąd był ustawiony z lewej strony wyjazdu ,a nie z prawej.Mogę i tak będę się tłumaczył ,że chciałem skręcać w prawo widząc samochód na moim pasie do skrętu pojechałem prosto , niestety nie zdążyłem uciec i mnie stuknął.Policja potwierdza ,że wtedy winien jest ten co wyjeżdżał z prawej. Nic czekam na orzecznika. W ciągu 2 tygodni sprawca będzie u ubezpieczyciela potwierdzał lub zaprzeczał ,że to on był winien. Do sądu nie będę chodził jak się wszystkiego wyprze bo to nie będzie miało sensu.Szarpać się i wydawać więcej kasy. Mam AC wiec w razie czego zapłacę ze swojego ubezpieczenia za naprawę. Jemu nic się nie stało co najwyżej będzie musiał sobie kupić ramkę na rejestrację. A i policja powiedziała ,że nawet jakby przyjechali to nie wystawili by mandatu bo jest to droga wewnętrzna.Mogli by tylko określić winowajce i tyle.
Dzięki za wszystko.
pozdrawiam.
w takiej sytuacji to faktycznie teraz możesz się tak tłumaczyć. Smile Dobrze, że nie wezwaliście Policji bo dostalibyście winę obopólną i nie dość, że obaj byście dostali mandaty i punkty to jeszcze naprawa na swój koszt Smile
W każdej wypowiedzi własna interpretacja - to lubię na forach! :-)
(11-01-2012, 09:26)Kroolo link napisał(a): [ -> ]W każdej wypowiedzi własna interpretacja - to lubię na forach! :-)
A czy nie o to właśnie chodzi aby wymieniać tutaj poglądy i własne doświadczenia?
gdzie tam. mamy podazac jedynie slusznym tokiem mysleniaTongue (na przyklad wiekszosci - mysl zbiorowa - wielojednosc^^)
Kroolo można tak to powiedzieć. Dex dzisiaj jeszcze był na miejscu i oglądał jak to mogło wyglądać i musicie wiedzieć ze gość mi zdemolował tylne drzwi i trochę tylne nadkole i felga w kole tylnym. Według Dexa byłem już na skrzyżowaniu więc gość wjechał w mój tył a więc byłem już pojazdem zjeżdżającym ze skrzyżowania. Nic ,zostaje mi tylko czekać. W każdym razie nauczka na całe życie dla mnie i dla was .Uważajcie na skrzyżowaniach.

pozdrawiam.
Trzymam kciuki za pozytywne rozwiazanie. Sam jestem kierowca i nie chcialbym zeby podobne sytuacje komukolwiek sie zdarzaly. Jednak - kiedy widze kobiete za kierownica odruchowo moja czujnosc wzrasta 200%... (bo ja jezdzilam maluchem i myslalam ze tak mozna wyjezdzac - po skasowaniu mi drzwi na parkingu, ruszajac z miejsca...)

Zgroza.
kobiety niejednokrotnie jeżdżą lepiej niż faceci. I nie chodzi tylko o interpretowanie przepisów ale również czujność. Sam znam przynajmniej jedną kobietę która jeździ pewnie i nigdy nie miała nawet stłuczki - z przyjemnością siadam na fotelu pasażera gdy ona prowadzi - a znam też przynajmniej jednego faceta, który jest taką przysłowiową "babą za kółkiem". Także dziś to już są stereotypy.
Nie no, po prostu nie nadal nie wiem czy za wezwanie policji się płaci, na terenie prywatnym mogą dać mandat, czy tylko ustalić winowajcę wypadku. Ile ludzi tyle prawd i interpretacji litery prawa :-)
Byłem dzisiaj na policji i jeśli nie ma znaku na danej posesji strefa ruchu tylko tak jak u mnie w przypadku gdy jest tylko znak droga wewnętrzna nie mogą zrobić nic.Nawet powiedział na tym parkingu nie mogą dać mandatu za postawienie samochodu na miejscu dla inwalidów lub za złe parkowanie. Przyjadą określą winowajcę i nic nie zrobią tak mi powiedział.
Dla zmiany nastroju:

- stary dzisiaj mialem wypadek...
- co sie stalo?
- potracilem dwoch pakistanow... jeden wyladowal na znaku drogowym obok a drugi przelecial okolo 60 metrow...
- i co?
- na szczescie policja nie byla zbyt sroga. pierwszego wsadzili za niszczenie mienia a drugiego za ucieczke z miejsca wypadku.
Siemanos.

Na kanwie tego zdarzenia ....

Pamiętam jak praktycznie na każdym spotkaniu z instruktorem, w czasach jak chodziłem na kurs (1991 r.) powtarzano mi jedną maksymę: "W sytuacji braku oznakowania/sygnałów lub w przypadku znaków/sygnałów sprzecznych zawsze stosujcie ogólne zasady ruchu drogowego". Z perspektywy czasu i przejechanego w życiu prawie miliona kilometrów muszę powiedzieć, że instruktor miał 1000% racji. Wiele razy już uchroniło mnie to przed zdarzeniem drogowym, a i kilka razy przed mandatem.

Tak przed mandatem. Zdarzyło mi się pojechać na skrzyżowaniu na czerwonym świetle, bo go zwyczajnie nie widziałem, gdyż stałem na lewym pasie, a stojąca na prawym ciężarówka skutecznie mi je zasłoniła. Nie miałem nawet świadomości, że to skrzyżowanie z sygnalizacją, przy lewym pasie nie było powtarzacza. Oczywiście radiowóz stał po drugiej stronie i mnie cap. No to właśnie tym się wytłumaczyłem, że przecież patrzyłem czy coś jedzie i dopiero jak miałem pusto to przejechałem, dokładnie tak jak byłbym na drodze podporządkowanej. Policjanci przyznali mi w tym miejscu rację, pouczyli i puścili wolno Smile Ale faktycznie krzyżówka była słabo oznakowana.
Paulo, mogłeś nie wiedzieć ale obaj dostajecie oświadczenia i najwidoczniej druga strona musiała stwierdzić że nie jest jej wina i dlatego sprawa jest w sądzie. Co do policji w tamtym miejscu Partyzant ma racje, nawet nie wiem czy by przyjechali bo to teren prywatny, mandatu by nie było (chyba).
Co do ubezpieczycieli to tak bywa że nie chcą płacić bo i dlaczego mieli by to robić ?? Przecież oni z ubezpieczeń żyją jak mniej kasy wypłacą z odszkodowań to więcej dla nich zostanie, a jak dla nich więcej to i ja mam więcej Smile sam dostaję pensje z takiej firmy.

Każdy przypadek należy interpretować inaczej i z mojej autopsji (bo korzystałem z usług ubezpieczycieli niejednokrotnie, przeważnie jako poszkodowany) to nie spotkałem się aby zakwestionowali cokolwiek. W ostatnim przypadku nawet osoby poszkodowanej nie było w samochodzie.

Oświadczenie jakie podpisuje się podczas zdarzenia jest tylko "wymianą" danych między poszkodowanym a sprawcą. Tak naprawdę dokument, który potem jest wypełniany przez obie strony i to jest dopiero "przyznanie się do winy" i w tym momencie jak sprawca się wymiga to jest kicha bo zaczyna się cały ten sądowy meksyk. No drugi przypadek to kiedy ubezpieczyciel poczuje wyłudzenie to kwestionuje decyzje.

Sytuacja Pawła jest chyba z tych standardowych i myślę że nie jego wina. Obrażenia jakie odniósł pojazd świadczą o tym że był w trakcie wykonywania manewru czyli na dłuższą chwilę nad tym jak przyjechał drugi pojazd. Więc jak wcześniej napisał zjeżdżał ze skrzyżowania. Drugie to jak mi Paweł powiedział to ma skiereszowany tylny błotnik, tylne drzwi, co świadczy o tym że drugi kierowca najwidoczniej nie zauważył niebieskiego pojazdu na jego drodze, znaczy się że przed skrzyżowaniem jak podjeżdżał Paweł musiał być już na skrzyżowaniu. Był spóźniony do pracy i nie myślał o tym że ktoś może być. No ludzie tak się kończy jak się przez komórkę rozmawia albo łapie koleżankę za kolanko Smile
(12-01-2012, 08:06)dexterteam link napisał(a): [ -> ]Oświadczenie jakie podpisuje się podczas zdarzenia jest tylko "wymianą" danych między poszkodowanym a sprawcą. Tak naprawdę dokument, który potem jest wypełniany przez obie strony i to jest dopiero "przyznanie się do winy" i w tym momencie jak sprawca się wymiga to jest kicha bo zaczyna się cały ten sądowy meksyk. No drugi przypadek to kiedy ubezpieczyciel poczuje wyłudzenie to kwestionuje decyzje.
Jest dokładnie tak jak piszesz. Ja nie chciałem się tu wdawać w szczegóły techniczne, ale koleś porostu podał inną wersję wydarzeń, niż była spisana w oświadczeniu. A to co pisałem o wartości oświadczenia bez wzywania policji to usłyszałem od swojego adwokata, który specjalizuje się w dochodzeniu odkodowań za zdarzenia w wypadkach komunikacyjnych. Firmy ubezpieczeniowe doskonale o tym wiedzą i wiem, że w przypadku jakiejkolwiek rozbieżności w dokumencie opisującym zdarzenie, tym który wypełnia się dla ubezpieczyciela idą do sądu i tyle. Jak jest protokół z policji, to nie ryzykują bo sprawa jest z góry przegrana- przynajmniej tak wynika z 24-letniego doświadczenia mojego mecenasa.

Tak jak napisałem w moim poprzednim poście, Partyzantowi życzę aby jego sprawa odbyła się bez tych zbędnych korowodów i aby sprawa szybko się zakończyła po jego myśli. Najważniejsze w tym wszystkim, że nikt nie ucierpiał bo samochód to rzecz nabyta a o zdrowie jest znacznie trudniej. Głowa do góry.
Policja by przyjechała o ile kierujący stwarza zagrożenie dla innych osób. I nie ma znaczenia czy to droga publiczna czy nie. Np. gość na parkingu uderza w zaparkowany (pusty)  pojazd i nie jest to droga publiczna w myśl Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. W jego pojeździe znajduje się np dziecko w foteliku, on popełnia wykroczenie, ponieważ stwarza zagrożenie dla tego dziecka. Kolizję po za drogami publicznymi są wykroczeniami o ile stworzą zagrożenie dla innych osób.

PS: Policji nie należy bać się wzywać, przyjadą udzielą porady prawnej, zakwalifikują odpowiednio czyn i to wszystko. Rozliczą gdy będzie taka możliwość  Smile
Oczywiście policja przyjedzie i rozstrzygnie spór kogo wina tylko nie mogą na drodze wewnętrznej wystawić mandatu. Ja mam jusz wszystko za sobą. Samochód zrobiony, odszkodowanie wypłacone. Jakiś czas temu będąc na tym parkingu w tym samym miejscu co ja doszło do takiej samej kolizji z takimi samymi obrażeniami na obu samochodach. Stała tam policja więc z ciekawości zapytałem gościa którego samochód został tak samo poszkodowany jak mój ,kogo była wina. Odpowiedział ,że oczywiście nie jego co potwierdziła policja będąca na miejscu więc tylko upewniłem się co by było gdyby policja przyjechała ,że nie było mojej winy.I tyle

Pozdrawiam
LOgicznie postepujac parking na ktorym doszlo do paru+ stluczek w tym samym miejscu powinien byc jakos oznaczony a nawigacja na asfalcie zmieniona dla bezpieczenstwa, ale ja mam male przegiecie na health & safety, a to w polsce raczej sie nie zdarzy.... (no zeby chle uczciwym obywatelom z policji i ubezpieczalni zabierac?? skandal!)
(16-04-2012, 09:26)Partyzant link napisał(a): [ -> ]Oczywiście policja przyjedzie i rozstrzygnie spór kogo wina tylko nie mogą na drodze wewnętrznej wystawić mandatu...

Oczywiście, że mogą Wink O ile zaistnieje wykroczenie czyli spowodowanie zagrożenia dla innych osób.
Sytuację analogiczną miałem rok temu (obi, brak znaków na uliczkach) - brak znaków, reguła prawej dłoni. No i tak oto byłem biedniejszy Tongue Co ciekawe pół roku temu jak się później dowiedziałem w tym samym miejscu tak samo miała dziewczyna znajomego. Na parkingach trzeba uważać znam kolesia który jeździł po takim parkingu tylko po to żeby dostać zwrot z ubezpieczenia za swojego rupcia - jeździł aż okazja się trafił, wykorzystał niewiedzę innego kierowcy, podstawił się i dostał szkodę całkowitą za swojego grata. A wiadomo w Polsce kombinatorów pełno - także lepiej uważać...