PaperModels.pl

Pełna wersja: [R] PZL P50a Jastrząb wyd. WAK - pierwszy model, pierwsze zakupy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Witam serdecznie,

pomysł spróbowania swoich sił w modelarstwie chodził za mną od jakiegoś czasu, a że ostatnio znalazłem trochę więcej wolnego czasu postanowiłem w końcu ruszyć ten temat. Na początku szukałem jakichś informacji o modelach plastikowych lecz z pomocą pamięci (mój tata, gdy jeszcze byłem dzieckiem, skleił trochę małych modelarzy) oraz między innymi tego forum szybko zorientowałem się, że modele kartonowe biją je na głowę. Przeglądając poszczególne relacje szybko natchnęła mnie wizja stworzenia swojej kolekcji na temat polskiego lotnictwa. Żeby nie było, jestem kompletnym laikiem w kwestii samolotów, ale pomysł połączenia modelarstwa z nauką historii polskiej armii jakoś tak się we mnie zakorzenił że już nie było odwrotu. I tak, po dniu poszukiwań odpowiedniego modelu, stanęło na Jastrzębiu (tydzień temu nie potrafiłbym powiedzieć słowa na temat tego myśliwca, a teraz jego - jakby nie patrzeć - ciekawa historia wyryła mi się w pamięci). Następny dzień zajęło mi szukanie sklepu internetowego i zbieranie wyposażenia. Ostatecznie zdecydowałem się na mojehobby.pl a mój koszyk wyglądał tak:
YTO6907 YT-6907 Pęseta zagięta 115mm - 10.43zł.
CHB01 RED Q7620 extra mocny klej do papieru i drewna 100ml - 6.65zł.
exc16032 Nożyk modelarski Excel - 7.73zł.
WAMOD18 Papier ścierny 600,800,1000 - 9.69zł.
WAK02-2006 Polski samolot myśliwski PZL P.50a Jastrząb - 17.27zł.

Znając swój słomiany zapał wybierałem raczej najtańsze i najbardziej niezbędne produkty. Tutaj drobna reklama, jeśli czyta to ktoś planując także swoje pierwsze zakupy to na wyżej wspomnianej stronie mojehobby.pl istnieje system polecania, oferujący osobie polecanej i polecającej 10% rabatu (mój nick eMkaPL).

Po dwóch dniach kurier zawitał u mych drzwi i zaczęła się zabawa. Do zakupionych narzędzi dokompletowałem własne znalezione w domu:
- odwróconą matę stołową w roli podkładki do cięcia i innych operacji
- nożyczki
- pilniczek
- farby plakatowe z podstawówki (rocznik ~2002)
- wykałaczki do nakładania farby i kleju
- starą kartę kredytową jako linijkę
- suwmiarkę do mierzenia tektury i drucików
- opakowania po zużytych lekach jako tekturę

...i zabrałem się do roboty. Jako, że od początku postanowiłem rzucać sobie kłody pod nogi i nie robić niczego w uproszczeniu, a że klejenie kokpitu pilota było bardzo przystępnie opisane od tego właśnie postanowiłem zacząć. W zasadzie od początku do końca moja praca nie miała większego ładu i składu i polegała na tym, że "a tu sobie wytnę ten element, tu coś podkleję, a tu podmaluję". Na początku założyłem, że nie będę retuszował elementów, jednak szybko zmieniłem zdanie widząc jak nieestetycznie wyglądają boki niektórych części (szczególnie tych podklejanych tekturą). Nie wiem czy efekt końcowy nie jest jeszcze bardziej nieestetyczny (szczególnie pasów, które retuszowałem jako pierwsze: nie dość, że źle dobrałem kolor, niedokładnie pomalowałem, to jeszcze pobrudziłem nim fotel pilota) no ale od czegoś trzeba zacząć. Dość dramatycznie wyszedł też panel z zegarami, ale to przez to że nie wiedziałem na jakim poziomie go umieści i po przyklejeniu trochę jeszcze go przesuwałem - generalnie zamierzam go jeszcze wyretuszować, bo za dużo tam białych plam jest. Na początku także nie wiedziałem bardzo jak obsługiwać się papierem ściernym (w sumie dalej nie wiem kiedy stosować jaką "szorstkość") ale szybko zorientowałem się, że jest on niezbędny (zwłaszcza w elementach podklejanych tekturą). Ba, w późniejszych etapach fragmenty podklejane wręcz specjalnie ciąłem na wyrost, żeby potem przyszlifować je na odpowiedni wymiar. Mimo to wciąż niepokoją mnie zawichrowania i rozklejanie papieru na rogach szlifowanych miejsc.
Nie miałem w planach zakładać relacji na forum, ale jak już skończyłem ten pierwszy etap... to było silniejsze ode mnie, żeby się pochwalić, nawet jeśli ta moja wypocina wygląda mizernie w porównaniu do innych relacji na tym forum. I przepraszam za słabą jakość zdjęć, następną partię postaram się zrobić w lepszej jakośći.

[Obrazek: 97003f584a3d6c99gen.jpg][Obrazek: 29468241e5fb3211gen.jpg][Obrazek: 930d135c90468609gen.jpg]

PS: W momencie wrzucania zdjęć zorientowałem się, że brakuje drucików z tyłu zagłówka  :mrgreen:
Witam! Mam nadzieję, że to nie jest dobrze zakamuflowana reklama sklepu Smile. Jak na same początki z modelarstwem to ta kabina wygląda całkiem całkiem. Do narzędzi, które zakupiłeś należałoby przede wszystkim dodać metalową linijkę, przy której można wycinać nożykiem nie martwiąc się, że zjedzie z linii. Karta zrobiona z plastiku do tego, krótka jakoś mi się nie widzi. Linijka może być przydatna przy wycinaniu segmentów kadłuba, czy też skrzydeł. Ale także przy zaginaniu elementów. Na razie pewnie taki nożyk wystarczy, ale potem polecam przesiąść się na Olfę, chociaż na początku będzie trudno, ale warto! Elementy retuszuj przed przyklejeniem do kolejnych, bo inaczej zawsze coś się pobrudzi, jak zresztą sam już zauważyłeś. Nie wycinaj też elementów, które nie będą potrzebne w najbliższej kolejności bo część z nich zwłaszcza jeśli jest mała prawie na pewno się zgubi. Życzę powodzenia!
ja wiekszosc mojego wyposazenia kupilem w ROSMANIE: ], tzn nie ja tylko zona, a ja je to podebralem.
Penseta plaska, penseta ostro zakonczona, pilniki szklane, cazki do paznokci(rewelacja) z jednej strony idealnie plaskie wiec genialnie sie docina do powierzchni.
linijke zdecydowanie polecam w metalu, ewentualnie alu.

kilka porad od tez w miare swiezaka.
Jesli chodzi o ciecia, to dosc szybko zauwazylem roznice, miedzy cieciem nozyczkami, a nozykiem. Nozyczkowe sa lepsze, bo ladnie zagniataja krawedz, nozyk przez swoja grubosc lekko hmm jak to nazwac rozklepuje krawedz cieciana zewnatrz. Olfa jest spoko, ale tylko do dziubania otworkow, dlugie ciecia wygodniej sie robi zwyklym nozem do papieru(latwiej zachowac linie. Wszystkie ciecia nili pod katem 270*(czyli narozniki wewnetrzne) staram sie ciac nozem, aby przypadkiem nozyczkami nie wejsc w element. DUZO czytaj inne relacje i podlapuj rozwiazania. sporo zaoszczedzi Ci to klopotow.
Sklepu reklamować nie chciałem (bardziej swoje konto Tongue), raczej ze względu na to ile mi zajęło czasu szukanie chciałem ułatwić wybór innym szukającym. Mała recenzja: Raczej drogo, tzn każdy element byl trochę droższy niż na bodajże orliku, ale mialem jasno napisane kiedy otrzymam przesyłkę a że nie mogłem myśleć o niczym innym to zależało mi na czasie Tongue

Linijkę kupie na pewno z kolejnym modelem o ile wsiąknę w to hobby, a póki co wszystko na to wskazuje. Karta to pomysł z videorelacji z klejenia krążownika z yt, ale widzę ze to kiepskie rozwiązanie bo juz dwa razy udało mi się przyciąć jej krawędź. Zastanawiam sie też nad kupieniem maty bo ta którą mam jest raczej za miękka.

A nożyczkami jeszcze niczego nie ciąłem bo mam jedynie stare i kiepskiej jakości. Pewnie też będę musial dopisać do listy zakupów, chociaż póki co na ten nożyk nie narzekam. A ile może wytrzymać takie ostrze?
W empiku na stoisku z pierdółkami do decoupage'u można kupić, chyba za 14pln, zestaw mata do cięcia + całkiem wygodny skalpel. Jego dodatkową zaletą jest to, iż pasują do niego ostrza olfy.
Ja osobiście wycinam olfą całe skrzydła i inne duże elementy i nie widzę problemu. Czubek ostrza przydaje się do dzięciolenia ale ta dalsza jego część jest do długich cięć Smile. Ogólnie zauważyłem ostatnio, że prawie nie używam nożyczek, lepiej, dokładniej i szybciej tnie mi się skalpelem. Ale to są subiektywne odczucia oczywiście, sporo czasu minęło zanim się do niego w ogóle przyzwyczaiłem. Także trzeba próbować co tam komu bardziej pasuje.
@ Kroolo - ta mata z empiku to coś podobnego we właściwościach do maty olfy? Jakoś nigdy na dziale z tymi rzeczami nie szperałem zbytnio, a może warto Smile .
^^ Tak, całkiem dobrze się spisuje, jest nieco mniejsza od A4, mam ją już ze 3 lata. Olfa nieco wygodniejsza - bardziej miękka, ale cena czyni cuda Smile
No to będę musiał odwiedzić empik. Dziś udało mi się przewieźć warsztat oraz sklejony model do dziewczyny. Podkleiłem tylko wręgi na których opiera sie kadłub i jutro wracam do działania.
Mój klej nie nadaje się do drucików. Albo ja nie nadaję się do kleju. Jakoś udało mi się przykleić podpórki do zagłówka chociaż głowy nie dam, czy wytrzymają. No i wziąłem się za poszycie. Znaczy chciałem się wziąć ale nożyk rwał mi kartkę i nie chciał ciąć (coś za szybko mi się stępił  :neutral: ). No nic, zostałem poratowany innym, wysuwanym, i jakoś udało się powycinać wszystko potrzebne na dzisiaj. Pojawił się problem z poszyciem wewnętrznym. Przymierzałem go z pół godziny i ni jak nie chciał pasować do kokpitu. Znaczy pasował na jednym końcu i wtedy na drugim brakowało. W końcu stwierdziłem: co będzie, kleję. Najpierw przykleiłem do tylnej wręgi, potem powoli do dołu, wzdłuż i do góry. Efekt finalny:
[Obrazek: 1_zpsxjatwmvv.jpg]

No nic, mówię, i tak jest lepiej niż myślałem. A to, że nad sterami się nie łączy poszycie to nic, zaklei się poszyciem zewnętrznym. No to dokładam do tego jego tylną część...
[Obrazek: 2_zpskyupzj7r.jpg]

...próbuję dołożyć przednią i jest klops. Paski boczne nie pasują, nie sięga z dołu tam gdzie powinno sięgać i wygląda to generalnie nieciekawie. Oderwałem wcześniej przyklejone poszycie zewnętrzne i postanowiłem tak długo szorować papierem ściernym i nożykiem przednią wręgę, aż wszystko będzie cacy. Skończyło to się na tym:
[Obrazek: 3_zpsdxubhikw.jpg]

Przednia część poszycia kadłuba stała się już bardziej skłonna do współpracy:
[Obrazek: 5_zpsdi3hzok1.jpg][Obrazek: 4_zpssyc7sdx6.jpg]

Chociaż dopiero na zdjęciach zobaczyłem, że przerwa między poszyciami wygląda nieestetycznie. Powinienem ją podretuszować?
Ciężki był ten dzień i mam nadzieję, że nie uznacie iż model jest do wyrzucenia Tongue  Ja wciąż pozostaję optymistą oczekującym kolejnego sklejania.
Hmmm... podstawowa zasada: trzy, a może nawet trzydzieści trzy razy przymierz i dopiero przyklej... To, że nie zeszło się poszycie wewnętrzne od razu sugerowało, że wręga jest za duża. Nie ma zmiłuj. Poszycie zewnętrzne nie miało szans tego zakryć. Przymierzaj zawsze kilka kroków do przodu, najlepiej wszystkie te elementy, które mają "współpracować".
Retuszem możesz lekko zamaskować nierówne połączenia ale staraj się kleić tak, aby nie było "uskoku" między segmentami.
Model zdecydowanie NIE JEST do wyrzucenia, gdybyś widział mój pierwszy...
  To naprawdę pierwszy model? Poczynasz sobie zatem całkiem nieźle. Staraj się stosować do rad bardziej doświadczonych kolegów, ale tak nie ze wszystkim - masz albowiem dar myślenia, zatem dobre rady kolegów dostosowuj do swoich możliwości. W każdym modelu autorstwa pana M.P. należy z wielką ostrożnością podchodzić do spasowania wręgów z poszyciem - dlatego, jak pisze mój Szacowny Poprzednik: - mierzyć, mierzyć - jeszcze raz - mierzyć! Postaraj się także o ładniejsze wycinanie.
  Pracę przy modelu należy bezwzględnie kontynuować. Nawet, gdyby to nie było mistrzostwo świata!
Kilminster: to przymierzanie kilka kroków do przodu to póki co mój problem. Do tej pory kleiłem jedną część do drugiej nie orientując się zbytnio co będzie potem - dlatego na przykład zignorowałem tą dziurę w wewnętrznym poszyciu licząc, że zewnętrzne ją przykryje, a nie myśląc w ogóle o tym, że będzie ono musiało pasować jeszcze do innych części. Postaram się teraz więcej przewidywać, w czym myślę, że bardzo pomoże mi relacja jastrzębia z... czarnego forum [takie określenia chyba tutaj się stosuje Tongue ??]. Klejenie tego modelu jest tam opisane praktycznie krok po kroku.

ZbiG: myślę, że nie ma tragedii póki co w sklejaniu dzięki relacjom i poradom jakie znalazłem na tym forum. Tu chciałbym oddać hołd "przedinternetowym" modelarzom, którzy do wszystkiego przy sklejaniu małych modelarzy musieli dojść sami. Szacun. A wycinanie to chyba obecnie mój największy wróg. Myślę, że robię to za szybko, szczególnie zaokrąglone kształty nie "dziubie" tylko próbuję wycinać po łuku. No i oczywiście boję się, że wjadę w materiał i często skutek jest odwrotny - zostaje kawałek białej kartki, który próbuję potem zeszlifować. W przypadku części podklejonych nawet mi to odpowiada bo całkiem wygodnie wyrabia się je papierem ściernym.
Generalnie wciąż narzekam na matę i nóż ale póki ich nie wymienię to przynajmniej mam na co zwalić winę. Przy okazji: jaka jest różnica między nożem a skalpelem?
Spokojnie Kolego, nie stresuj się zbytnio. Dopiero zaczynasz swoją przygodę z kartonem. Tak przy okazji, fajnie zobaczyć początkującego, ostatnio to rzadki widok - nie wiem czym to jest spowodowane. Chyba nasi mistrzowie ich onieśmielają.
Będę kibicował i przede wszystkim trzymał kciuki, aby udało Ci się ukończyć ten model.
Pozdrawiam
Dzięki za dobre słowa!

Niestety, kolejny dzień, kolejne schody. Na początku przykleiłem brakującą wręgę z przodu kadłuba

[Obrazek: 8_zpsqjmgxzxg.jpg]

Pasowała aż z dobrze, pełen optymizmu przeszedłem do klejenia części tylnej. Trochę zdziwiło mnie to klejenie części wręga do wręgi, liczyłem raczej na jakiś szkielet, który będę musiał obkleić poszyciem. No ale próbuję, próbuje i wszystko nawet ładnie pasowało. Problem pojawił się przy klejeniu. Nie wiem czy klej stracił moc przez to, że zapomniałem go na noc zakręcić  :oops: czy może moja wina, no ale nie mogłem przykleić poszycia do wręgi. W końcu jakoś się udało. Niestety dolny fragment styku poszycia to kompletny dramat. Mogłem go skleić dodatkową kartką od wewnątrz ale za późno się zorientowałem, że czołowo to nie wypali. Zdjęcie po próbach ratowania punktu klejenia farbą:

[Obrazek: 7_zpsfby6lnxc.jpg]

Na domiar złego część nie pasuje do reszty

[Obrazek: 6_zpsyovqq14n.jpg]

Tego co prawda już nie naprawię, bo to wina zbyt dużej tylnej wręgi kadłuba. Mogę jednak rozpruć dzisiejsze dzieło i te dwie wręgi okleić nowym poszyciem (bo zestaw zawiera 3 różne wersje). Dalej nie będzie to pasować do reszty ale przynajmniej jest szansa na lepsze sklejenie dołu. Z drugiej strony to jednak część dolna i nie będzie wystawiona na ekspozycję. Sam nie wiem.
Kleisz model na tzw. dwie wręgi, a to znaczy, że dwie przystające wręgi muszą być identyczne. Wracamy więc do przymierzania kilka kroków do przodu. Te dwie wręgi powinny być przed "poczuciem" jakiegokolwiek kleju przymierzone i przeszlifowane tak, aby były identyczne i spasowane z poszyciami. Wydaje się, ze to wręga "kabinowa" jest za duża bo poszycie sąsiednie "spotkało się" na dole. Teraz ciężko będzie coś z tym zrobić, a na pewno nie przez powiększanie tej wręgi bo wtedy nie skleisz poszycia. Nie ma przebacz, to są naczynia połączone. Do łączenia krawędzi poszycia służy sklejka, którą najpierw przyklejasz do jednej krawędzi, a potem zamykając segment doklejasz drugą krawędź. Na styk to nie wyjdzie, absolutnie.
Każdy klej ma swoją specyfikę, niezależnie czym kleisz musisz klej "rozpracować", tzn. mieć świadomość jak klej się zachowuje - jak szybko schnie, jak długo musisz przytrzymać części aby się skleiły, może wcześniej zagruntować powierzchnie klejem (BCG) itd.
Staraj się tak kształtować części, aby przed sklejeniem miały już stabilny, przybliżony kształt docelowy. Klej ma to tylko ustabilizować. Np. w przypadku segmentu poszycia powinien on być tak ukształtowany, aby krawędzie nawet "na sucho" stykały się ze sobą.
Kliminster Twój post uświadomił mi, że skoro dwie wręgi muszą być identyczne, to znaczy, że jest jeszcze druga tylna wręga w zepsutej przeze mnie części (przednia wręga ogona). Tak więc wyciąłem ją i odrysowałem na kartonie 2 sztuki (jedną do podklejenia, drugą do zastąpienia tej zepsutej). Od razu idąc za radą doszlifowałem je tak żeby były identyczne co by problem nie powrócił przy doklejaniu ogona do reszty. Okleiłem tą dorobioną wręgę poszyciem nr 2 sklejając ją od dołu dodatkowym, podretuszowanym papierem  PDT_Armataz_01_34 . Myślałem, że w ten sposób dokleję element do reszty (w sensie bez przedniej wręgi), no ale szybko przekonałem się, że przód nie będzie wymodelowany jak trzeba. Odciąłem więc przednią wręgę z tej kiepsko sklejonej części, zerwałem z niej resztki poszycia i kleju, wyszlifowałem, wyciąłem otwór na palec i wcisnąłem w nowe poszycie. W porównaniu do wczorajszej próby, ta wydała mi się satysfakcjonująca:

[Obrazek: 9_zpshpyf6ffo.jpg]

Oczywiście nie liczyłem na cuda po doklejeniu tego elementu do reszty, ale też wyszło nie najgorzej:

[Obrazek: 10_zpsnnir4wcw.jpg]
[Obrazek: 11_zpsuyfucmv5.jpg]

Wciąż jestem pełen entuzjazmu  :mrgreen:
Oprócz tego oddzieliłem dziś wszystkie elementy tworzące ogon i podkleiłem to co było do podklejenia. Biorę się za studiowanie tego elementu i przeglądanie relacji, bo nie bardzo rozumiem jak ma to wszystko wyglądać, może ktoś pomoże?
1. W modelu jest wariant zrobienia "ruchomych powierzchni sterowych" - to znaczy, że tylne lotki odcinam i przyklejam z jakimś drucikiem??
2. W stateczniku pionowym jest takie pokreskowane pole i w instrukcji jest napisane, żeby wyciąć to po sklejeniu. To znaczy, że najpierw sklejam ten ogon ze statecznikiem pionowym, potem wycinam w nim miejsce na włożenie statecznika poziomego?
Idzie całkiem dobrze. Najważniejsze to nie tracić ducha i iść dalej. Z modelu na model będzie coraz lepiej Smile
Trzymam kciuki. Oby tak dalej Smile
Jest lepiej, dużo lepiej. Generalnie jest tak, że można kleić na dwie albo na jedną wręgę. Przy klejeniu na dwie już kumasz o co chodzi. Przy jednej wrędze (chyba bardziej popularna metoda, mniej wycinania, mniej szlifowania) jest ona oklejona tzw. paskiem łączącym, na którym okleja się sąsiadujące segmenty. Jest to prostsze. Zresztą prawie każdy model zaprojektowany na dwie wręgi można "przerobić" na jedną. Trzeba tylko dorobić pasek łączący i leciutko (o grubość tego paska) zeszlifować wręgę.
Ruchome powierzchnie sterowe to trudny wariant, na razie odradzam. Co innego oddzielne (nie "ruchome") powierzchnie sterowe. Jeżeli jest taki wariant w wycinance powinny być oddzielne lotki, bo z tych odciętych z płata fragmentów raczej lotki nie zrobi się. Gotową lotkę przyklejasz do wnęki. Sprawdź, czy wnęka na lotkę posiada element zaślepiający ją (może to być po prostu fragment dźwigara).
Co do tego statecznika najlepiej zamieść fotkę. Albo - jeszcze lepiej - przemyśl spokojnie czy nie można tego wyciąć przed ukształtowaniem. Cięcie "w powietrzu", na żywym organizmie może skończyć mało efektownymi, postrzępionymi, nierównymi krawędziami.  Pomyśl spokojnie, może da się to wyciąć wcześniej...
Instrukcja
Interesujące nas części

Z tymi lotkami chyba kłopotu nie będzie, tak jak piszesz Kilminster, wystarczy wyciąć ten fragment i wkleić za niego stykowo część 27a [??].
Natomiast ten statecznik pionowy (24) wciąż mi się nie widzi. To w sumie była jedna z pierwszych rzeczy na jakie zwróciłem uwagę gdy dostałem model do rąk - jak ja mam to wyciąć w powietrzu. No ale z drugiej strony, jeśli byłaby możliwość wycięcia tego na płasko to czemu autor miałby narzucać cięcie po sklejeniu. Muszę się zastanowić, dzisiaj i tak nie mam dużo czasu na sklejanie, a przed podjęciem decyzji czeka mnie jeszcze sklejanie wręg pod ogon.
Jeśli chodzi o statecznik pionowy, to ja bym to wyciął przed sklejeniem tylko że później trzeba uważać aby cały element miał odpowiedni kształt bo może być dość wiotki szczególnie w tej dolnej części. Jeśli chodzi o poziome to jest to dokładnie tak jak mówisz, odcinasz i sklejasz na styk. Jestem obecnie na podobnym etapie w swojej czapli tylko ja se utrudniłem sprawę zamieniając pełne stateczniki na stateczniki z oddzielnymi lotkami. Nie poddawaj się i do przodu.
lukasold tak też postanowiłem to zrobić. Trochę czasu zajęło mi rozpracowywanie jak to wszystko ma wyglądać. Chciałem jakąś część zrobić w końcu porządnie, powycinałem więc wszystkie wręgi ogona i jest dopasowywałem. Tak wyszedł szkielet:

[Obrazek: 14_zpszi2zihvw.jpg]

Następnie okleiłem go poszyciem. Jako iż dół zamykał się na trzech wręgach, początkowo planowałem nie dawać dodatkowej oklejki, ale jakoś nie chciało mi się to ładnie złączyć i jednak podkleiłem tam kawałek kartki i dobrze wyszło.

[Obrazek: 13_zps3b916dyy.jpg]

Dokleiłem jeszcze poszycie statecznika

[Obrazek: 15_zpsifs35uvv.jpg][Obrazek: 16_zpscrojewva.jpg][Obrazek: 12_zpsite5aixh.jpg]

I to na razie tyle ogona. Sporo retuszowania jeszcze przy tym będzie ale to dlatego, że retuszowałem na wyrywki, bo w niektórych przypadkach nie byłem pewien czy krawędź będzie widoczna czy nie. Jestem w miarę zadowolony, może jedynie górna część tylnej wręgi statecznika weszła mi za bardzo w poszycie (stało się to gdy poprawiałem klejenie na dole) no i to dolne łączenie też troszkę za bardzo przesunięte to tyłu. Aktualnie zastanawiam się nad robieniem oddzielnych lotek poziomych, bo po prostu boję się, że wyjdzie gorzej niż te narysowane na statecznikach. Ale to już rozmyślenia i robota na jutro  :wink:
Krawędź natarcia statecznika oraz dolna część poszycia są trochę "wymęczone" - napisz jak kształtujesz te powierzchnie bo jest kilka patentów, bardzo prostych, które zdecydowania ułatwiają prace i pozwalają osiągnąć zadowalający efekt.
Co do retuszu, to zawsze maluj wszystkie krawędzie, wbrew pozorom zaoszczędzisz sobie pracy.
Kilminster krawędź gięcia statecznika przejechałem tępym końcem nożyka (to chyba się nazywało paginowanie?) no ale po zgięciu kilka razy jeszcze to poprawiałem no i taki efekt. Choć w rzeczywistości nie wygląda to tak tragicznie, powstało kilka przetarć, które po prostu podmaluję i myślę, że będzie ok. Dolne łączenie to faktycznie lekki dramat, miałem kłopot z wygięciem tych końcówek, przeciągałem je trochę po krawędzi stołu, trochę wyginałem, no i taki efekt.

camilllo tak też chyba będę robił, bo póki co podchodzę do tego z optymizmem "a tam, zretuszuje się", ale jak przyjdzie co do czego to pewnie znowu pobrudzę model (chociaż w końcu zaopatrzyłem się w pędzelki - niebo a ziemia w porównaniu do malowania patyczkiem do szaszłyków :mrgreen: ).
Moja propozycja co do kształtowania części:
1. krawędzie natarcia (stateczników, skrzydeł itp.) - "przenosisz" zaznaczoną krawędź na niezadrukowaną stronę (ołówek, dwa krótkie znaczniki), kładziesz zadrukowaną stroną na macie, nawilżasz (ja to robię śliną, serio) przy pomocy pędzelka linię zagięcia, przykładasz po tej linii sztywny, okrągły pręt (średnica zależna od rozmiaru części - skrzydła 2 mm, stateczniki 1 mm) przyciskając tym prętem część do maty i podnosisz "skrzydełka" ksztatłując tym samym pięknie okrągłą krawędź. Spróbuj najpierw na niezadrukowanym kartonie,
2. owalne segmenty kadłuba - zdecydowanie lepszy efekt  niż przeciąganie po krawędzi można uzyskać "wałkując" taką część na miękkiej podkładce (ja używam starego typu podkładki pod mysz komputerową). Używam stalowego, sztywnego pręta o średnicy 4 mm. Dla uzyskania większego promienia przyciskasz słabiej, dla mniejszego promienia mocniej. Jak dojdziesz do wprawy uzyskasz nawet dokładne odwzorowanie wręgi. Uwaga, wałkując dbaj o równy nacisk, bo mogą się pojawić delikatne nierówności. Inny wariant to "prasowanie" takiej części na miękkiej podkładce. Zawsze staraj się prowadzić pręt równolegle do tworzących bryłę, sformowanie stożka o równym zaokrągleniu do pikuś... I też najpierw sobie wypróbuj.
Powodzenia.
Stron: 1 2