Zapomniałeś Wiesiu dodać, iż metoda sprawdziła się również w poszyciu dna okrętów (statków). Jest to metoda uniwersalna - sprawdzi się na WSZYSTKICH rodzajach modeli.
Wiem, co piszę. To PRAKTYKA.
Oczywiście, że tak.
Podklejam nie tylko dno ale również burty, które są twarde same w sobie, bez dodatkowych usztywnień, podpórek i wypełnień.
![[Obrazek: 438_07_12_19_11_37_21_10137177.jpeg]](https://papermodels.pl/gallery/10/438_07_12_19_11_37_21_10137177.jpeg)
Bezsenności ciąg dalszy: - ogonek już gotowy.
Nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie przerobił - tym razem system dźwigarowy; na czym to polega, trochę widać na obrazkach. Resztę, na życzenie, objaśnię chętnie.
Nieważne jak. Grunt, że wyszło.
Bardzo ładnie!
Odrzuciłem koncepcje budowy skrzydła preferowaną przez pana Pawła. Za słabo i kłopot z ustawianiem jednakowego wzniosu płatów.
Wypracowałem swoją. Prostą i mocną. Aliści, mimo iż prosta i mocna, to myśleć, mierzyć i znów - MYŚLEĆ należy, a to trochę czasu zabiera, w myśleniu mocny nie jestem albowiem. Objaśnień ze zdjęciami szczegółów nie będzie, albowiem Pan ROWIN zarzuci mi znów, iż brzydki plagiat popełniam. Będą zdjęcia gotowego już elementu. I - zastrzegam: jest to koncepcja wyłącznie MOJA, nigdzie przeze mnie nie podglądnięta; ssssłowo harcerza! I na przyszłość ostrożniejszy będę z chwaleniem się różnymi "wynalazkami", coby w konflikty zes prawem patentowem nie popadać, tudzież o plagiaty, czy inne małpowanie posądzonem nie być.
Każden swój rozum albowiem posiada, a już na pewno som mondrzejsze ode mnie.
Ja zostanę przy swoich i pana Słodowego metodach: tanich i prostych.
Z pozdrowieniami ostaję -
- ZbiG -
PS: - Ciąg Dalszy do jedynej słusznej partyji sie zapisał i opuścił mię już ostatecznie, czego sie od czasu pewnego spodziewałem patrząc, jak przy telewizorni siedzi i jakiś kiepski napój pod tytułem "piwo" wciąga. Chyba to piwo i resztkie mózgu jemu wypłukało...
Pi(e)s z niem tańcował!
- Bez ciągu dalszego, zdrajcy, któren barwy dla korzyści (niekoniecznie majątkowych), materialista wstrętna, zmienił: -uuuuch, jak nie lubie takich mord zdradzieckich! Przypomina mnie to jakieś brzydko pachnące bajoro, czy jakoś tak...
A na tapecie - centropłat. Troszeczkie porobiłem, nie za dużo, jako że bez ciąga dalszego szybkość prac wyraźnie spadła; co sie dało i co było trzeba - podkleiłem, przerobiłem koncepcję dźwigarów, a przez to - łączenie płatów z centropłatem. Udowodniłem, iż nie była potrzebna kombinacja z przesuwaniem dźwigarów ze względu na komory podwozia. Komory te doskonale mieszczą się w przestrzeni między dźwigarami: przednim i środkowym. Mam swoją satysfakcję oraz silne i symetryczne połączenie centropłata zes płatami.
I to by było na tyle.
Pozdrowienia zasyłam -
- ZbiG -
Obrazki będą w okrojonym zakresie. To nie relancja przecie, jeno wynik bezsenności.
Zbyszek, nigdzie nie powiedzialem, ze popelniles plagiat, a juz tym bardziej Ci nic nie zarzucam. Po prostu zaznaczylem, ze metoda jest znana dosc dobrze od dluzszego czasu. I zadnego mistycyzmu w niej nie ma. Wiele osob stosuje metode podposzycia, rowniez wiele osob usuwa paski laczace, zastepujac je podposzyciem tak jak Ty. Ja tak robilem, odkad przeczytalem to akurat w temacie Marcina. A czy wymysliles ja pierwszy, czy zrobil to Marcin, nie ma dla mnie zadnego znaczenia.
Pewnie, że nie. Zdaje się, że czegoś nie dopowiedziałeś, a ja źle to zinterpretowałem.
NIE MA SPRAWY.
Idzie powoli, wiadomo, bez ciąga dalszego - aliści do przodu. Opanowałem już całkowicie temat centropłata i płatów, ze szczegółami włącznie. Teraz ino wszystko w jedną całość kolejno pozlepiać.
Co też czynić rozpocząłem. Wstawione są: - wew lewem płacie - leflektor lądowania i ścianka w wycięciu na lotkę, a wew płacie prawem - jakaś dziura w krawędzi natarcia, a wew tej dziurze jakieś sitko do cedzenia (powietrza?) osadzone siedzi. No, i, również ścianka we wycięciu na lotkie.
I to by było na tyle.
Pozdrowienia zasyłam -
- ZbiG -
Jakieś obrazki na pewno będą...
Jako się rzekło: bezsenność nie jest relancją, więc owoce tej bezsenności tylko przedstawiać będziem, bez nudnego wdawania się w każdą szczegółe.
Motorek i kadłubek prezentowalim już przy innej okazji, aliści to wszystko razem samo jakoś tak jakoś sie mnie pstrykło; ta niechaj już tak i zostanie.
Skrzydełko złożone jest na sucho, to znaczy, centropłat sklejon jest na ament, a płaty nałożone są na dźwigary mojej kombinacji luzem. I - sie trzymajo nawet przez kleju! Opracowanie czegoś takiego troche czasu mnie zajęło, jako że pomyślunek mam raczej ciężki, a w internecie... po pierwsze prymo - nie znalazłem, a prymo po drugie - nawet nie szukałem, jako że szukać jakoś nie umie... Poza tem: czy to ważne kto pierwej to uczyni? Podklejania również nie ukazywałem; chociaż podklejenie centropłata swego rodzaju sztuką było i na raty sie odbywało i z zachowaniem ściśle opracowanej kolejności - aliści przecie wszyscy od dawna wiedzo, że tak czyni sie nagminnie - więc - po co ukazywać rzeczy oczywiste? Cennego miejsca na forum byle jakimi obrazkami przecie zużywał nie będe.
Pozdrowienia zasyłam -
- ZbiG -
Jak bezsenność - to bezsenność. Wkleiłem lotki, przykleiłem płaty do centropłata. Uzbroiłem naszego jaszczombka w kulomioty, zrobiłem też widełki i kółka do podwozia.
I już mię ta godzina zastała.
Biorę mój pavulon zasiadam w fotelu do spania...
Pozdrowienia zasyłam -
- ZbiG -
PS: - to już ponad dwa tygodnie! A do zakończenia robót jeszcze daleko, daleko...
No cóż. Bezsenność, pomimo "blokady" - trwa. Ból - również. Goowno ta blokada dała, oprócz wytrącenia mnie czasowo ze stanu normalnej wegetacji; po przyjeździe do domu padłem na fotel i zasnąłem nie bardzo i do końca wiedząc, jak i co się stało?
Aliści już na doopie w miare przytomnie se siedze i do podwozia jszczombka sie przymierzam. Wiele dzisiaj nie zrobiłem, czuje sie troche dziwnie albowiem, mam nadzieje, iż o dolegliwościach chociaż na troche przy nałogu zapomne.
Jakoż zrobiłem i osadziłem w komórkach podwozia golenie z widełkami, a w tych widełkach - kółka. OBROTOWO! Chociaż łatwym to nie było. Potrzebne jeszcze siłowniki, jakieś podpórki, oraz pokrywy komórek podwoziowych do goleni przylepionych. Żadnych przewodów nie przewidziano, a ja masochistą nie jestem, coby wyszukiwać (gdzie?) i doklejać pierdyliony różnych wihajstrów i dynksów.
Lenistwo jest rękojmią zdrowia albowiem.
Kadłub ze skrzydłem jeszcze nie zespolony; zostawiam to na koniec, coby łatwiej obracywać było i rzeczonem kadłubem, jak i skrzydłem, na których to elementach jakieś drobiazgi przylepić by jeszcze należało.
Ciąga dalszego wyrzuciłem z roboty: nie potrzebuje zdrajcy wew swojem otoczeniu albowiem. No, bo proszę: 13 grudnia roku pamiętnego, jak dowiedziałem się ze źródeł zbliżonych, że nasz ulubiony(!) skądinąd ciąg dalszy spał sobie smacznie pod pierzynką u mamusi. A - i później działalnością opozycyjną nie błyszczał. I zes tego powodu to ten nasz ciąg dalszy rozżalon jest wielce, iż go ze względu na znikomą szkodliwość nie internowano, ani również w żaden inny sposób nie szykanowano... Po podjęciu pracy u mnie mścił się cichaczem wielce, sabotując niektóre prace modelarskie, co odkrywszy - wyrzuciłem dziada na zbitą buzie! Będe robił sam; co prawda wolniej, aliści pewniej, a może i lepiej? Któż to wie?
Przepraszam za zbyt, być może przydługie dywagacje, ale nasz ciąg dalszy dał po temu wystarczające powody: rozżalon jestem na niego wielce albowiem. Tyle dobrej modelarskiej roboty w kocioł poszło! Że "SUMA" wspomnę tutaj między innemi...
Z pozdrowieniami zostaję -
- ZbiG -
PS: - obrazki jakieś będą wew swojem czasie. - Słowo humoru! (tfu! - harcerza...)
Zegar biologiczny chiba sie mnie przestawił: powinienem spać - a nie śpie! Przy jaszczombku sobie zes nudów dłubie...- sporo jeszcze zostało... To, czego nie lubie: wykończeniówka.
Korci mię już nowe wyzwanie: latawców mam na razie zdecydowanie dość!
Pozdrowienia, jak zwykle -
- ZbiG -
... - od 26 listopada do 16 grudnia (br)... - było trochę zajęcia. Zapalenie spojówek mam przewlekłe - już od kilku lat albo się nasila, albo odpuszcza; od czego to zależy, cholera wie! poza tem - od dwóch miesięcy ta cholerna qrwa kulszowa mię za doope trzyma...
Co za model - to chyba wiedzą wszystkie: to jaszczomb PZL 50 z Kartonowej Kolekcji pana Pawła Mistewicza. I nic złego o tej wycinance napisać nie można - chyba tylko tyle, iż, tak, jak wielu innych autorów - projektantów pan Paweł każe łączyć centropłat z płatami NA STYK, co w praktyce nie zdaje egzaminu absolutnie! Trza było przerobić - więc przerobiłem. Poza tem - wytrzymałość ogólna według moich norm - zbyt słaba, co również uwzględniłem przy sklejaniu papierzaka. Trza było wszystko podklejać. Aliści to już wszyscy wiedzą i stosują od dawna, więc opisywać i objaśniać tego nie ma potrzeby nieprawdaż. Kółka podwozia głównego i śmigło obrotowe są, chociaż z kółkamy zabawy troche było... - kółko ogonowe nieruchomym więc jest. Wnętrze kołpaka śmigła i rdzenie łopat, jak również ich osadzenie w kołpaku zrobione jest moim pomysłem, chociaż nigdzie indziej nic takowego nie widziałem... Także samo - łożysko śmigła. Kabine otwartą ostawiłem, coby gapie mogli swobodnie do wnętrza żurawia zapuszczać. Goowno zresztą tam jest... Motorek zrobiłem zgodnie z wymogami sztuki: celindry drucikiem owinięte, i takie tam... cały motorek zajął mi ponad DWIE godziny! Aliści żadnych przewodów nie ma - wycinanka nie przewidziała, a ja masochistą ani celebrytą nie jestem. Kulomioty - najprostszą metodą: igła do strzykawki w izolacji z przewodu elektrycznego. Bombki sklejone z wycinanki i pomalowane. Do słupka anteny na tylnej ściance kabiny dorobiona półeczka, coby maszcik od śmiechu sie nie przewracał... - i to byłoby chyba na tyle.
Obrzydzenie na latawce na razie mię poraziło okrutnie: za dużo dobrego na raz!
Tematykie chiba troszkie odmnienić sie przyńdzie, cyco?
Pażywiom, uwidzim, kak skazał ślepoj...
Zaraz, zaraz, ale Ty P-50 już kiedyś sklejałeś i też był z jamnikiem.
Nie pamiętam tylko czy Twój Tymoteusz wtedy jeszcze żył.
To się nazywa ,,model sponsorowany"-dostał i skleił. Zapewne będzie cieszył czyjeś oczy. Poprzedni ,,Jaszczomb" stoi w sali tradycji w Mińsku Mazowieckim.
Jako rzekłem: koniec na razie z latawcamy! Oj, dali mnie oni wew kość (ogonową przede wszystkim...)
Odetchniem troszkie innem powietrzem: nadmorskim.
Rozpocząłem więc, jak zwykle: od POMIARÓW! cały prawie wieczór trwali te zabiegi, wreszcie zdecydowałem, że wykorzystam tzw "lesery", które, zgodnie ze swą nazwą do leserstwa przy wycinaniu wręgów zachęcają. Przygotowałem deskie montażowom, skleiłem ściśle według "łosia symetrii" wodnicę i przyczepiłem punktowo do niej wzdłużnicę nadwodną. Poza tem - dopasowałem moje słynne listwy usztywniające.
Taki to byłby początek.
A ja chyba naprawdę mam rozregulowany swój zegar bioologiczny: bólów prawie już nie mam (blokada częściowo zadziałała), a spać, pomimo, iż mogę już nawet w pozycji horyzontalnej - NIE MOGIE!!! Choć ty weź i skręć się: - nie, i już! Widać, dwa miesiące "spania" w fotelu dokonało swego...
(04-12-2019, 10:45)Winek napisał(a): [ -> ]Dzięki ZbiG'u za wskazanie mnie jako specjalistę w kadłubach okrętowych od Twojej technologii, która w samolotach się sprawdziła.
Mógłbym pokierować zainteresowanych metodą podklejki na moje relacje np. z USS Indianapolis lub B-17 ale photobucket skutecznie zamazał zdjęcia i nic nie widać. Tak więc musimy poczekać do jakiejś okazji osobistego spotkania.
Mimo wszystko zdjęcia nadal istnieją, są ściągalne, i dostępne (np. tutaj dla B-17):
https://s1038.photobucket.com/user/elwik...17G?page=1

...Wszystkie opisywane wczorajsze czynności widoczne są na tem obrazku, i, również parę innych, których na danem obrazku nie widać...
Powrócił do mnie mój dobry duszek - sylwetka jamniczka. I - najprawdopodobniej zamiast ohydnego zdrajcy i sabotażysty naszego dawniej ulubionego ciąga dalszego będzie ze mną współpracował.
Współpraca nasza niczym nowym nie będzie; przez pewien okres czasu jamniczek pomagał mi dzielnie, jak to jamnik...
Dzisiejszego wieczora nie zmarnowali my na byłe co - szkielet części nadwodnej wykonaliśmy w dużej części.
Myślelim, iż "lesery" robote ułatwią. Owszem, czasu troche oszczędzilim,, ale - tylko czasu. Trudności w spasowaniu byli cholerne!. Lesery bardzo starej daty bardzo niedokładne są i pasowania jest od groma i troche. Może to i niekoniecznie wina leserków - przykładane do oryginalnej wycinanki nie różniły się zasadniczo niczym. Różnice zaś wysokości wręgów od wodnicy do pokładu dochodziły do ponad milimetra otóż.
Więc CO???
Myśle, że wina leży w dużej części w gestii projektanta, któren sie na stronach wycinanki nie ujawnił zresztą.
Jakby nie było - na wodnicy, wzmocnionej listewkami wręgi są przyklejone i pod pokładem opiłowane. Jak się to będzie miało do poszycia - pokaże czas.
Mój maleńki przyjaciel sekundował mi dzielnie przez cały czas!
Czas więc na pozdrowienia -
Pozdrawiamy więc pięknie wszystkich -
- ZbiG - z asystą.
![[Obrazek: 438_18_12_19_11_01_33_101931767.jpeg]](https://papermodels.pl/gallery/10/438_18_12_19_11_01_33_101931767.jpeg)
![[Obrazek: 438_18_12_19_11_01_32_101911406.jpeg]](https://papermodels.pl/gallery/10/438_18_12_19_11_01_32_101911406.jpeg)
![[Obrazek: 438_18_12_19_11_01_33_101942390.jpeg]](https://papermodels.pl/gallery/10/438_18_12_19_11_01_33_101942390.jpeg)
![[Obrazek: 438_18_12_19_11_01_34_10195605.jpeg]](https://papermodels.pl/gallery/10/438_18_12_19_11_01_34_10195605.jpeg)
... - więc - to, oczym wczoraj pisalim:
Odpowiednie podcięcie wręgów - wycięcie na listewki wzmacniające i delikatne podcięcie wszystkich wejść do zamków. To ostatnie - to wielkie ułatwienie przy montażu; nawet przy wielokrotnej wsuwce łatwo jest założyć zamek na zamek bez uciążliwego "celowania". Wchodzi samo albowiem: mała rzecz, a cieszy!
W części dziobowej wstawiłem skośne wzmocnienia; cały dziobek mocno wiotki wydawał sie mnie albowiem.
Poza tem - bardzo dużo piłowania; wręgi bardzo nierówne i nie zachowują ciągłości kształtu otóż. Jak ja zes tem poradze - sam jeszcze nie wiem. Podejrzewam, iż w wypadkach skrajnych jakieś sztukówki wstawiać trza będzie, cyco?
A tak ogólnie: pomijając te mankamenty - szkielecior sztywny jest jak u młodego na wiosne i na wszelkie odkształcenia bardzo odporny. To wpływ wzdłużnie przyklejonych listewek. System wprowadzony przeze mnie po dłuuuugich dywagacjach nad usztywnieniem szkieletów - szczególnie tych większych. System zdał egzamin już w kilkudziesięciu przypadkach.
- Czy ktoś już cóś podobnego stosował?
jak ja Ci zazdraszczam ZbiG, oj straszliwie zazdraszczam... szczególnie tej weny twórczej
u mnie jest tak najczęściej, że siadam, biorę nożyczki i... i właśnie nic się nie dzieje, nic się nie wykonuje... kilka minut posiedzę i składam wszystko z powrotem w boxy z myślą, że "a jutro się wezmę, na pewno się zachce" ...
Znam to uczucie: nic to nowego między modelarzami, i nie tylko. To, na szczęście, jest stan przejściowy! W ciągu ponad sześćdziesięciolecia w kartonie stany takie przeżywałem wiele, wiele razy... - to trzeba przeczekać, a najlepiej spotkać się z kimś równie pozytywnie zakręconym.
"Nic na siłę! - Wszystko młotkiem..." - jak mawiał pewien klasyk.
ZbiG , po prawie 20 latach przerwy, myślałem, że powrót będzie piękny, pełen nowych/starych doznań, nieskończonego zapału...
[
attachment=618]
no i cisza nastąpiła... niby klepię jeszcze f-14 ale idzie strasznie...
Ja Zbyszek też zazdraszczam Zyszkowi tej ..... weny. Może i mnie przyjdzie w międzyczasie chwilka na zlepienie czegoś do końca.