Sie wszystko odwołuje sie. Znaczy konkursy, wystawy, spotkania... Na szczęście w wycinanki zaopatrzon na kilka lat do przodu jestem, więc nie martwie sie zbytnio. Do kuterka staram sie cóś niecóś dopasować; tutaj - nadbudówka. Nic we w tej nadbudówce nie pasuje - przede wszystkiem - brak osia symetrii! Poza tem - wzmacniać trza każdą ściankie osobno kartonem 0,5 mm, bez wzmocnienia tracą one kształt otóż. Te ścianki, znaczy sie. We w sterówce oszkliłem okienka. Nie mam też odpowiedniej szarej farbki do malowania dużych niezadrukowanych powierzchni... Wszystko to upierdliwe jest okrutnie i czasu wymaga wiele, więc dla tej to przyczyny, oraz z powodu braku ciągu dalszego postęp prac powolnym jest.
Że o rozpoczęciu prac polowych nie wspomne! - Moja ukochana małżonka umyśliła już zajęcia dla mnie; - cobym sie nie nudził!
Szpadlem pracować zabronoino mnie pod karą główną, więc za podszeptem mojego szczęścia przedślubnego zakupilim ręczny kultywator, którym to kultewatorem kawał ogrodu już przeorałem, aliści to tylko mała część całości. Ta większa czeka jeszcze na mnie...
Jak na półwieczny model całkiem dobrze wygląda.
Chyba tylko dzięki Tobie, bo z tego kartonu trudno coś wyciągnąć.
Jak to człowiek sklejał?
Trzymaj Zbysiu kurs!
Właśnie - jak to człowiek sklejał?
Jakoś wtedy nikt nie marudził.
Bo przesunięcie koloru o 0,000001mm - to model tylko do kosza.
Bo szpara między segmentami 0,000000001mm - to model niesklejalny.
Bo różnica kolorów o 0,000000001% - to nie kupię bo trzeba całość malować.
Hehhhhhhh........
Zbigu nie poddawaj się - jak go postawisz na półeczce i wspomnisz czasy młodości to zapomnisz o wszystkich babolach - zostanie tylko radocha ;-))
WIEM!
I dlatego robię tę starożytność...
Bardzo ładnie!
Nie było żadnych osłon w miejscach wyjść wałów śrub (byk ortograficzny popawiony - już nieco zardzewiał z nieużywania mój język ojczysty

) z kadłuba?
Zbysiu, pięknie! A widzisz, że się da.
Biały - to było retoryczne pytanie, człowiek sklejał wszystko, wychodziło raz lepiej raz gorzej. Sam wtedy skleiłem ok. 120 modeli (1965-1975).
ZbiGu - a feee - śruby malowane i w dodatku nie papierzane - nie ładnie, nie ładnie... ;-)))
Winku - wiem, ale najszła mnie taka sobie refleksja.
Sie dłubie sie dalej. Ciężko bez ciągu dalszego; cóż jednak mogę począć? Ciąg dalszy we w politykie mocno uderza i po trupach do absolutnej władzy sie pcha - no, inna to jednak bajka i tutaj ona nie przystaje.
Dzisiaj robiem na pokładzie: a to jakieś włazy, a to zejściówka do maszyny, jakieś słupki, pudełko, pontonik, fajeczki... - i - inne, takie tam...
Panie HENKOS: na wyjściu wałów napiendowych z kadłuba obsłon żadnych we wycinance nie było. Podejrzewam, iż nie było ich także w rzeczywistości; w jednostkach pływających z dużymi szybkościami (ponad 40 węzłów) konstruktorzy dążyli do tego, aby było jak najmniej części wystających z dna: w wyniku kawitacji hałas i drgania powstawały piekielne albowiem.
WINKU: - co do piękności, to bym dyskutował. I - rzeczywiście; gdybyś nie powiedział, że to się DA, to nigdy bym w to nie uwierzył i najprawdopodobniej model wykonałby "manewr ZbiG'a". Co zresztą nie jest jeszcze całkowicie wykluczone...
Panie BIAŁY: - Kto powiedział, iż model ma być stricte kartonowy? Nie jestem celebrystą. - Gdzie mogę zaoszczędzić na czasie, wykorzystuję również inne materiały. A śruby są przecie prawie papierzane - ino kołpaków mordować z papierków sie nie chciało, więc utoczyłem je z dżewa. We w zamocowanej w uchwycie wiertarce. I - pomalowałem. Kolory we wycinance nie byli najlepsze otóż. Ponadto już całkiem od siebie, tak "z dobrego serca" dodałem łożyska przy podporach wałów; to te czerwone rurki przy śrubach. Pan Ałtor nie przewidział ich zupełnie, a być oni muszą niestety.
Te łożyska.
A już zupełnie Pan Ałtor zapomniał zapodać, iż śruby powinny być dwie lewoskrętne i dwie prawoskrętne...
Skoro dno miało być zupełnie hydrodynamiczne to nie bardzo rozumiem ideę wstawiania tych 2 drewnianych kołków... tam to dopiero były turbulencje

Kołki to tylko na postój na lądzie. Podczas pływania kołki wciągane byli do wnętrza kadłuba. Podobnie zresztą, jak w niektórych okrętach różne aparatury sonarowe i jakie tam jeszcze...
Coby kawitacji nie czynili otóż.
Poza tem - podczas cumowania w płytkich przecie basenach portowych kołki wysuwane byli jako tzw "martwa kotwica" kołysaniu zapobiegając. A to wew celu zapobiegania chorobie morskiej załogi, którna po spożyciu większej ilości ankoholu skłonności do "rzucania wiktem" mieć mogła.
Wyjaśniłem???
No i wszyćko jasne!
Ale popatrzcie Koledzy na te perfekcyjne krawędzie podwodnej części kadłuba,
Tylko podziwiać i uczyć się.
Jak zwykle - kolejność zdjęć przestawiona. Jeśli nie dopilnuję, to już tak jest niestety.
Troszeczkę bałaganu na pokładzie i armatki tą razą przedstawiamy. A wszystko uproszczone w stopniu wyższym od maksymalnego; aż do bólu. Proszę jednak zrozumieć, iż WSZYSTKO, co traktowało o uzbrojeniu naszego LWP ściśle tajnym było. Dla nas, Polaków. Dla zgniłego Zachodu już nie. Za opracowanie modelu zbyt podobnego do oryginału urządzenia do strzelania Autor mógł beknąć i wyrok zafasować - o ile nie zdjęłaby wcześniej tego projektu cenzura.
Takie byli czasy.
Zabronione było również fotografowanie lotnisk, kolei, mostów, śluz, fabryk i temu podobnych obiektów cywilnych.
O wojskowych już nie wspomnę - za to groził już długoletni wikt państwowy i etykietka szpiega.
Dla tej to przyczyny tak mało było opracowań modelarskich uzbrojenia naszego wojska, a jeżeli już było, to w jakiś sposób było ono "zamaskowane"; przede wszystkim utajnione były dane techniczne. Dla Kraju. Zachód miał te dane wraz z rysunkami i zdjęciami w różnego rodzaju popularnych pismach...
Dla młodych to zapewne "bajka o żelaznym wilku", aliści zapewniam, iż tak było naprawdę!
To nie bezsenność - to już senność na cały gwizdek! Niemniej jednak cóś niecóś wydłubalim... - jakieś ruły na kratownicowych podstawach, jakieś jakby stojaki... - cóż to może być? Zapewne tajemnica. Tajemnicą również są zapewne wymiary bomb głębinowych, którym brakuje po TRZY milimetry długości? Tajemnica posunięta do takiego absurdu, iż nawet rozstaw zrzutni bomb głębinowych jest dziwnie nieregularnie rozmieszczony.
Dziwne to i wesołe zarazem. Inna epoka...
Ruły...
To był CAŁY wieczór.
Wczorajszy...
Dzisiaj również sklejałem.
Buty sąsiadowi.
I - jest SENNOŚĆ. Prawie cały dzień przygotowywałem drzewka do oprysku i malowania albowiem.
Dobranoc!
PS; - ciąga dalszego wysłałem na drzewo. Prostować banany. Przestał być moim ulubieńcem otóż.
Szczegóły piękne, i jakie solidne.
A gdzie zdjęcie sklejonych butów? W jakiej skali?
Bezsenność była. Ino nie kartonowa. Zes przemęczenia. I ze zmiany ciśnienia. Więc, chociaż ochota do sklejania papierków była, to ciało mdłe... - umęczon pod pońskim piłatem byłem albowiem okrutnie.
Przed spodziewanym załamaniem pogody zdążyć chciałem opryskać miedzianem i pomalować wszystkie (24 szt) drzewa owocowe (na biało) w naszym ogrodzie.
SIE UDAŁO!!!
Co prawda, na nos prawie padłem, aliści dzielnie do końca prac wytrwałem, i, jak patrzę na pogodę dzisiejszą, satysfakcję wielką odczuwam; zdążyłem. Nawiązując do mojego wieku i kręgosłupa - za sukces to uznaję.
Teraz, w myśl zaleceń naszych kochanych władz siedzieć mogę w domu i przy modelu kuterka sobie pokombinować: za oknem - wiater jak cholera (w porywach do ok. 100 km/h) i śnieg z deszczem... - czyli przyjemności wiele.
Modelarskiej otóż.
Umęczon ci jestem nadal okrutnie; widać na starość rady nie ma - siły regenerują się bardzo długo...
Ale... - sie uparłem! I - modelik kuterka ukończyłem.
Sumując: nie był to model z tych łatwych i przyjemnych; a to za sprawą zupełnego niespasowania części do siebie. Odniosłem wrażenie, iż rysował ten model kompletny ignorant. I - na potężnym gazie!
Teraz to już pora do wyra...
No to czekamy na fotografa

![[Obrazek: 438_30_03_20_4_11_17_113171231.jpeg]](https://papermodels.pl/gallery/11/438_30_03_20_4_11_17_113171231.jpeg)
LESIU: - wedle Twego życzenia!
Czas zarazy sprzyja siedzeniu w pieleszach domowych, co w naszym modelarskim języku przekłada się po prostu na czas spędzony przy naszym ulubionym papierków klejeniu niestety.
Więc - skleiłem tę starożytną wycinankę ku przypomnieniu swojej młodości (w 1968 r miałem dwadziecia lat!) a także ku przypomnieniu, iż kiedyś mieliśmy nawet Marynarkę Wojenną; - te zaś małe okręciki wbrew pozorom, groźnymi drapieżnikami były... Wszyscy zaś specjaliści zaś zgodnie twierdzą, iż do obrony naszego wybrzeża takie jednostki są idealne.
Nie miejsce zresztą tutaj na roztrząsanie tych zagadnień: nas interesuje MODEL.
Było ciężko. Wszystko, czego się dotknąłem należało przerabiać, więc też czasu poszło więcej, niż się spodziewałem. Model wyszedł, jak wychodziły modele z tamtego okresu: doopy nie urywa, ale ma jednakowoż to "cóś", myślę, iż jest to "PATYNA CZASU"...
Bezsenności jednakowoż to nie koniec. Na pewno cóś tam jeszcze będę z papierków lepił... CO?
Jeszcze nie wiem...
Dziękuję

Gratulacje Zbysiu! I to ogromne!
I co narzekałeś, że nie pasowało, jak widzę, że wszystko spasowałeś.
Od tego jesteśmy żeby spasować.
Ałtorzy swoje (na szczęście nie każdy), a my na złość swoje.
Chociaż bywa też i odwrotnie, ale tego nie rozwijam.
Do kolejnego modela - może być nawet tak niespasowanego.
Narzekałem - i będę narzekał! A takim ałtorom to życzę, coby ich obesrało! Byłbym bardziej usatysfakcjonowany, gdyby wszystko pasowało, jak na przykład, bat do doopy. Ałtora otóż.
Praca przy tym modelu polegała na nieustannych poprawkach i korekcjach, niekiedy całkiem zasadniczych.
To nie jest to to, czego oczekuje znakomita większość modelarzy kartonowych albowiem. Decydując się na klejenie takiej starożytnej wycinanki spodziewałem się niejakich trudności. Niejakich.
Aliści nie aż TAKICH!
Jakoś nie widać walki, którą tak ładnie opisałeś ;-)
A model jest bardzo dobrze sklejony! Mi się podoba.