Witam wszystkich!
Bakcyla modelarskiego złapałem od taty oglądając jego zakurzone modele samolotów na strychu u babci. W wieku 14 lat kleiłem samemu najróżniejsze modele, z czego do dziś zachowały się tylko dwa: Jelcz i Dar Pomorza, oba z Małego Modelarza. Był to też okres prężnego rozwoju internetu i wszelakich for tematycznych, z których czerpałem wiedzę a także się udzielałem. Modelarstwo wciągnęło mnie na 2-3 lata aż do momentu rozpoczęcia liceum, gdzie zwyciężyły inne uroki życia młodzieńczego. Po liceum przyszły studia, praca i pewnie zupełnie nie przypomniałbym sobie o starym hobby, gdybym nie znalazł na strychu moich rodziców moich zakurzonych modeli. Ot taki krąg życia. Z dnia na dzień i tygodnia na tydzień chęć na powrót wzbierała... Przeglądanie for, sklepów, pierwsze kupowanie dodatkowych narzędzi, modele na które kiedyś nie można było sobie finansowo pozwolić zaczęły być dostarczane do domu. Nieuniknione stawało się rzeczywistością!
Powrócić do modelarstwa nie jest tak prosto. Człowiekowi wydaje się, że jeszcze sporo pamięta i ponieważ nareszcie budżet nie jest przeszkodą można porywać się na te największe, wymarzone modele: Yamato, Fuso, Dar Młodzieży... Wraz z wiekiem zdobywa jednak człowiek doświadczenie i trochę rozsądku. Może warto byłoby zacząć od czegoś mniejszego? Prostszego? Poćwiczyć i przypomnieć sobie klejenie pudełek, okrągłych rurek, gięcie drutu? Nie było łatwo odstawić Halińskiego z tysiącami części, ale udało się.
Wypatrzyłem sobie coś nietypowego, prostego ale jednak wystarczająco skomplikowanego, czyli tytułowy brytyjski czołg z I Wojny Światowej: Mark IV Male. Wyboru nie skonsultowałem jednak "z Internetem" i to był błąd. Ogromny błąd...
Okazuje się że wycinanka należy do niesamowicie wymagających z powodu fatalnego jej zaprojektowania i opisania. Kuleje w zasadzie wszystko, od niewymiarowego szkieletu przez brakujące części, po opis z rysunkami instruującymi tylko w jakiś 70 procentach poprawnie. Nie mówiąc już, że model odwzorowuje coś co prawdopodobnie nie istaniało w rzeczywistości, czyli wersja pomiędzy IV a V.
Ponieważ nie wiedziałem czy podołam, wstrzymywałem się z prowadzeniem relacji przez dłuższy czas. Nie chciałem zaczynać czegoś czego nie dałbym rady skończyć. W tym momencie ukończone jest jakieś 60% modelu i myślę, że najgorsze za mną. Model postanowiłem wykonać w standardzie, jako że chodzi mi głównie o podszkolenie techniki i sprawdzenie swojej cierpliwości. Jedyna "waloryzacja" to nitowanie wykonane przez wyciskanie kartonu od wewnętrznej strony. Tempo jest raczej weekendowe z racji obowiązków podczas tygodnia.
Podczas budowy kierowałem się poniższymi galeriami/relacjami. Są one dużo lepsze niż instrukcja, która jak to ktoś gdzieś napisał, powinna była być brana na przykład jak instrukcji nie pisać.
http://papermodels.pl/showthread.php?tid=8624
http://www.konradus.com/forum/read.php?f...0&t=132698
http://www.artwoerk.de/markmk4/index.html
Nie przedłużając, kilka zdjęć z przebiegu prac. Więcej do zobaczenia w galerii na Flickr (https://www.flickr.com/gp/149466654@N07/j493eh).
W tej chwili kończę drobnicę prawego i lewego pancerza. Następne w kolejności jest prawy sponson z działem, rama na górze i gąsienice.
Liczę na krytykę i podpowiedzi, które części mogłem wykonać lepiej.
Pozdrawiam,
Witkow
P.S. Coś się linki do miniatur skopały i usunąłem. Poprawię następnym razem... Linki poprawione
Bakcyla modelarskiego złapałem od taty oglądając jego zakurzone modele samolotów na strychu u babci. W wieku 14 lat kleiłem samemu najróżniejsze modele, z czego do dziś zachowały się tylko dwa: Jelcz i Dar Pomorza, oba z Małego Modelarza. Był to też okres prężnego rozwoju internetu i wszelakich for tematycznych, z których czerpałem wiedzę a także się udzielałem. Modelarstwo wciągnęło mnie na 2-3 lata aż do momentu rozpoczęcia liceum, gdzie zwyciężyły inne uroki życia młodzieńczego. Po liceum przyszły studia, praca i pewnie zupełnie nie przypomniałbym sobie o starym hobby, gdybym nie znalazł na strychu moich rodziców moich zakurzonych modeli. Ot taki krąg życia. Z dnia na dzień i tygodnia na tydzień chęć na powrót wzbierała... Przeglądanie for, sklepów, pierwsze kupowanie dodatkowych narzędzi, modele na które kiedyś nie można było sobie finansowo pozwolić zaczęły być dostarczane do domu. Nieuniknione stawało się rzeczywistością!
Powrócić do modelarstwa nie jest tak prosto. Człowiekowi wydaje się, że jeszcze sporo pamięta i ponieważ nareszcie budżet nie jest przeszkodą można porywać się na te największe, wymarzone modele: Yamato, Fuso, Dar Młodzieży... Wraz z wiekiem zdobywa jednak człowiek doświadczenie i trochę rozsądku. Może warto byłoby zacząć od czegoś mniejszego? Prostszego? Poćwiczyć i przypomnieć sobie klejenie pudełek, okrągłych rurek, gięcie drutu? Nie było łatwo odstawić Halińskiego z tysiącami części, ale udało się.
Wypatrzyłem sobie coś nietypowego, prostego ale jednak wystarczająco skomplikowanego, czyli tytułowy brytyjski czołg z I Wojny Światowej: Mark IV Male. Wyboru nie skonsultowałem jednak "z Internetem" i to był błąd. Ogromny błąd...
Okazuje się że wycinanka należy do niesamowicie wymagających z powodu fatalnego jej zaprojektowania i opisania. Kuleje w zasadzie wszystko, od niewymiarowego szkieletu przez brakujące części, po opis z rysunkami instruującymi tylko w jakiś 70 procentach poprawnie. Nie mówiąc już, że model odwzorowuje coś co prawdopodobnie nie istaniało w rzeczywistości, czyli wersja pomiędzy IV a V.
Ponieważ nie wiedziałem czy podołam, wstrzymywałem się z prowadzeniem relacji przez dłuższy czas. Nie chciałem zaczynać czegoś czego nie dałbym rady skończyć. W tym momencie ukończone jest jakieś 60% modelu i myślę, że najgorsze za mną. Model postanowiłem wykonać w standardzie, jako że chodzi mi głównie o podszkolenie techniki i sprawdzenie swojej cierpliwości. Jedyna "waloryzacja" to nitowanie wykonane przez wyciskanie kartonu od wewnętrznej strony. Tempo jest raczej weekendowe z racji obowiązków podczas tygodnia.
Podczas budowy kierowałem się poniższymi galeriami/relacjami. Są one dużo lepsze niż instrukcja, która jak to ktoś gdzieś napisał, powinna była być brana na przykład jak instrukcji nie pisać.
http://papermodels.pl/showthread.php?tid=8624
http://www.konradus.com/forum/read.php?f...0&t=132698
http://www.artwoerk.de/markmk4/index.html
Nie przedłużając, kilka zdjęć z przebiegu prac. Więcej do zobaczenia w galerii na Flickr (https://www.flickr.com/gp/149466654@N07/j493eh).
W tej chwili kończę drobnicę prawego i lewego pancerza. Następne w kolejności jest prawy sponson z działem, rama na górze i gąsienice.
Liczę na krytykę i podpowiedzi, które części mogłem wykonać lepiej.
Pozdrawiam,
Witkow
P.S. Coś się linki do miniatur skopały i usunąłem. Poprawię następnym razem... Linki poprawione