Forum używa ciasteczek
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

A cookie will be stored in your browser regardless of choice to prevent you being asked this question again. You will be able to change your cookie settings at any time using the link in the footer.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ghazni bez ataków green-on-blue
#1
Od 2008, kiedy Polacy objęli pieczę nad prowincją Ghazni w Afganistanie, nie zanotowano ani jednego przypadku ataku funkcjonariuszy policji lub armii afgańskiej na polskich żołnierzy lub współdziałających z nimi Amerykanów.

Źródłem tej informacji jest Dowództwo Operacyjne Sił Zbrojnych (DOSZ) – struktura bezpośrednio odpowiedzialna za działania zagraniczne Wojska Polskiego, po najnowszej dramatycznej decyzji Sojuszu Atlantyckiego o zawieszeniu współpracy ISAF/NATO z siłami afgańskimi, czego powodem była rosnąca liczba ataków funkcjonariuszy i żołnierzy oficjalnych formacji rządowych Kabulu na oddziały NATO.

Według przedstawicieli DOSZ, Polakom udało się w oddanych pod ich opiekę regionach nawiązać i utrzymać przyjacielskie wręcz stosunki z lokalnymi formacjami rządowymi, czego nie można powiedzieć o innych kontyngentach. I co najważniejsze, uniknąć większych incydentów powodujących ofiary wśród ludności cywilnej podczas prowadzenia operacji w Ghazni. Co, jak się uważa, w przeważającej mierze inicjuje ataki Afgańczyków w mundurach służb podległych Kabulowi na siły sojusznicze, określanych w nomenklaturze NATO jako akcje zielonych przeciwko niebieskim, czyli green-on-blue (zielony oznacza oddziały sprzymierzone, niebieski – własne).

Najnowszym, w serii incydentów green-on-blue, było starcie żołnierzy australijskich z afgańskimi w południowej części prowincji Uruzgan. 29 sierpnia 2012, podczas scysji 60 Australijczyków z 80 Afgańczykami z ANA (Afghan National Army) w wysuniętej bazie Wahib, doszło do strzelaniny. Afgański sierżant Hekmatullah zabił trzech i ranił dwóch żołnierzy australijskich z grupy zadaniowej 3. batalionu RAR, a następnie uciekł z miejsca awantury. Australijczycy odpowiedzieli 3 września nocnym rajdem na wioskę Sola, w której zabito dwie osoby i zatrzymano dalszych 12 w tym kobietę. Przewieziono ich do bazy Tarin Kowt i zaczęto przesłuchiwać, co spowodowało oburzenie tubylców.

W efekcie doszło do wymiany ostrych not między prezydentem Afganistanu – Hamidem Karzajem a ministrem obrony Australii – Stephenem Smithem, której osią był problem, czy Australijczycy działali samowolnie, czy też mieli formalną zgodę dowództwa na poszukiwania sprawcy zabójstw z 29 sierpnia. W międzyczasie sierżant Hekmatullah przedostał się do lokalnych oddziałów talibów, którzy zaczęli go promować jako bohatera walczącego z obcymi. Armia australijska wyznaczyła za niego nagrodę w wysokości 5 tys. dolarów.

Tak, czy inaczej nie można zaprzeczyć, że wstydliwa kwestia ataków funkcjonariuszy i żołnierzy w mundurach oficjalnych formacji afgańskich na wojska ISAF/NATO staje się poważnym problemem. Może on podważyć może sens strategii przekazywania odpowiedzialności za bezpieczeństwo kraju formacjom afgańskim. 5 września 2012 w Brukseli w Kwaterze Głównej NATO gen. John Allen – głównodowodzący siłami ISAF podał niepokojące dane.

W 2011 ataki typu green-on-blue przyniosły tylko 6% wszystkich śmiertelnych ofiar wśród żołnierzy koalicji. Tymczasem tylko do końca sierpnia 2012 z rąk Afgańczyków w mundurach poległo aż 15% wszystkich zabitych ze strony ISAF/NATO. Według Brukseli, do początku 2012 września zanotowano 34 takie ataki, w których zginęło 45 żołnierzy sojuszniczych.

Pierwszym posunięciem, jeszcze przed obecnym kompletnym odseparowaniem formacji Sojuszu Atlantyckiego od żołnierzy afgańskich, stało się wstrzymanie 22 sierpnia szkolenia 1000-osobowej grupy świeżo zwerbowanych policjantów afgańskich przez amerykańskich komandosów (USA wstrzymuje trening Afgańczyków, 2012-09-04). Amerykanie podali, że nowi rekruci muszą przejść dodatkowa procedurę sprawdzającą. W podobny sposób wstrzymano proces przeszkolenia aż 16 300 kandydatów na żołnierzy afgańskich sił specjalnych. Oni także mają zostać ponownie prześwietleni.

Analitycy twierdzą jednak, że tylko niewielka część owych ataków green-on-blue jest efektem zakonspirowanych spisków przeciwników rządów Karzaja, czy akcji utajnionych talibów w armii. Większość incydentów, wedle dowódców ISAF, powodują trudne do wyobrażenia różnice kulturowe między żołnierzami ANA, a ich zagranicznymi sojusznikami, co powoduje niesnaski, prowadzi do konfliktów, awantur i w konsekwencji do użycia broni.

Na tym tle Polacy w mundurach wypadają znakomicie. Okazuje się, że znacznie lepiej niż wiele renomowanych armii świata poczynamy sobie w obcym, wielokulturowym środowisku (Polacy odzyskali bsl US Army, 2012-08-08). Nie może być jednak wątpliwości, że za kulisami wielu starć Afgańczyków w mundurach z żołnierzami ISAF drzemie niechęć, czy wręcz ukrywana ich wrogość do Amerykanów po spaleniu Koranu przez amerykański personel wojskowy w lutym 2012. Było to dla wielu, nawet bardzo lojalnych, ale głęboko wierzących wojskowych ANA aktem świętokradztwa.

W wielu przypadkach młodym rekrutom afgańskim po prostu puszczają hamulce po tak zwanych pomyłkach wojsk ISAF, w wyniku których ofiarami bomb czy pocisków padają ich krewni ze zniszczonych przez przypadek wiosek. Wyładują oni wówczas swoją złość na przypadkowych umundurowanych cudzoziemcach nie licząc się z konsekwencjami.

Rośnie także niepokojąco liczba zbrojnych rozpraw wewnątrz samej armii afgańskiej i policji. I są one niestety niezwykle krwawe. The New Jork Times podał, że tylko do września 2012, doszło 35 takich incydentów i kosztowały one życie 53 żołnierzy ANA i policjantów, zaś 22 dalszych odniosło w nich rany. Wśród oficerów ANA mówi się, że także i w ten sposób załatwiane są zadawnione porachunki rodzinnych klanów.
Odpowiedz
#2
Jeżeli kopiujesz teksty to dlaczego nie podajesz źródeł? Chyba, że to Ty jesteś ich autorem, to powinieneś to zaznaczyć.
Odpowiedz
#3
Moje przeoczenie: w tym o LPU-1 był link w tym o Rosomaku też był.....więc to nie było specjalne naruszenie praw intelektualnych Wink
http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=8624
Odpowiedz
#4
  I, chociaż byłoby to wszystko miodem posmarowane, to ja uważam, iż nasze wojsko nie powinno tam się znajdować. To nie nasz interes (chociaż nasz koszt!), ino Ameryki, która nawet wiz Polakom nie chce przyznać i wypina się na nas, abyśmy jej, tej Ameryce, bez smarowania...
  Poza tym: obce wojsko, na obcej ziemi, żeby nie wiem jak dobre, to zawsze okupant. Niestety. (Czechosłowacja 1968')
" Lenistwo jest rękojmią zdrowia "
Odpowiedz
#5
piotrek-byłeś kiedykolwiek na jakiejkolwiek misji "stabilizacyjnej lub pokojowej" że tak zażartuję? I nie mam tu na myśli tzw. bezpiecznych etatów tylko etaty szturmanów(jeżeli wiesz o co chodzi?)
Odpowiedz
#6
Ja działam tylko w logistyce, na pierwszej linii jestem tylko w Battlefield 3 (preferuję zadanie działonowego Wink ).
Ale znam tych z pierwszej linii co na ochotnika byli w Iraku i Afganie a nie jeden płakał po powrocie przy kielichu......
Odpowiedz
#7
Ci którzy płaczą nad kieliszkiem powinni się głębiej zastanowić nad dalszym pobytem w armii. Poszedłbyś z takim rozchwianym emocjonalnie gościem na patrol?A wiadomo co mu po drodze odwali?Potem są takie przypadki jak z Nangar Kel kiedy otworzyli ogień do nierozpoznanego celu, ale czego się można spodziewać od młodego oficera który ma przerost formy nad treścią i plutonowych którzy mają wzrok tęskniący za rozumem.Przecież oni nawet chodzić w szyku nie potrafią(podobno od kilku lat musztra jest dla cieniasów)
Odpowiedz
#8
Navi rozumiem, że brałeś udział w działaniach bojowych i byłeś pod silnym ostrzałem lub jesteś po wybuchu IDE pod Rosomakiem.

Cytuje:
Obecnie w „starych” armiach NATO przyjmuje się, że przypadki stresu pola walki mogą dotyczyć nawet "20% całkowitej wartości strat bojowych".

Dla zainteresowanych tą tematyka (Dombeer pomiń tą część Wink):
http://wiadomosci.onet.pl/kiosk/kraj/twa...omosc.html
http://pl.wikipedia.org/wiki/Psychologia_pola_walki
Odpowiedz
#9
  Piotrze.
  Uważam, że przegiąłeś. Te tematy, jakkolwiek mają prawo, na zasadzie "galimatiasu" chodzić na forum modelarstwa kartonowego, to, uważam, nadają się raczej dla psychologów i psychiatrów. Dla nas, kartoniarzy są to tematy, o których wiemy, iż SĄ. I to nam wystarcza! Poprę Dombeera, który oponuje przeciw szerszemu rozwijaniu problematyki przeżyć naszych weteranów okupacji w jakichś tam Talibanach...
" Lenistwo jest rękojmią zdrowia "
Odpowiedz
#10
No cóż moim hobby jest analityka obronności i bezpieczeństwa kraju. Przepraszam nie będę już więcej poruszał tej tematyki na tym  forum.
Odpowiedz
#11
piotrek- na szczęście nic pode mną  nie wybuchło, i niech tak zostanie. Od ośmiu lat jestem na emeryturze, ale temat jest bardziej skomplikowany i zagmatwany. Jedno jest pewne-nas tam nie powinno być, narzucanie komukolwiek demokracji na siłę jeszcze nikomu na dobre nie wyszło. Poza tym to jest inna kultura i inne podejście do życia, jeżeli ktokolwiek myśli że wstawi im automaty z Colą i hamburgerami i będzie OK to żyje w głębokiej nieświadomości.
Odpowiedz
#12
W pełni się z tobą zgadzam. Nie piszę więcej bo się 'gromy' posypią  ;D.
Odpowiedz
#13
Ojtam,ojtam po to jest taki dział na forum ażeby można było dyskutować PDT_Armataz_01_22
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości