Witam
Ulepiłem se z wydawnictwa Haliński model chyba najładniejszego myśliwca II wojny światowej. Możliwość wyboru wycinanki w wersji papieru offset - kreda bardzo chwalę. Za to pomysłu dwóch modeli w jednym zeszycie nie popieram. Stało się jednak, że Mustanga dostałem w prezencie i to jeszcze na papierze kredowym, więc niezwłocznie się za niego zabrałem. Prezentowany model jest w wersji malowania majora P. McKennona. Przy Tempeście na miniaturkach i tu też pokazuję, że nie lubię w samolotach szkieletów typu okrętowego. Mnie w zupełności wystarczą tak jak w części nosowej tylko wręgi pionowe. Za to pod poszycie zwłaszcza na skrzydłach zawsze od siebie dokładam. Teraz o papierze kredowym. Jest on bardziej wymagający ale znowu nie taki diabeł straszny, natomiast dla oka efekt końcowy o wiele lepszy. Model mnie trochę zniechęcał, bo kreda ma to do siebie, że farba łatwo się wyciera. I tu byłaby sugestia do pana Halińskiego o fabryczne lakierowanie kredy. Za argument podam model Mitchela z Orlika wydanego na offsecie i na kredzie. Właśnie wersja kredowa jest fabrycznie polakierowana błyszczącym lakierem dyspersyjnym (info na ich stronie). Kiedyś ten kredowy skleiłem i mimo większych rozmiarów i większego miętolenia w dłoniach, farba się nie wycierała. Zastanowiło mnie, że stare opracowanie Mustanga ma zaznaczone nitowanie na całych skrzydłach, to nowe tylko na klapach i lotkach a skrzydła mają same linie podziału, ale pewnie tak ma być. Coś jest nie tak z mocowaniem goleni podwozia do cz. 47 w skrzydle. Zakrzywione końcówki drutu M1 mocno skracałem bo bez tego nie dałem rady wprowadzić goleni w otworki w tejże części. Błędów niechcianych sporo zrobiłem czyli norma moja pozostaje zachowana .
Zapraszam do oglądania.
Józek
Ps. Tu jest galeria Mustanga Margaret-IV
Ulepiłem se z wydawnictwa Haliński model chyba najładniejszego myśliwca II wojny światowej. Możliwość wyboru wycinanki w wersji papieru offset - kreda bardzo chwalę. Za to pomysłu dwóch modeli w jednym zeszycie nie popieram. Stało się jednak, że Mustanga dostałem w prezencie i to jeszcze na papierze kredowym, więc niezwłocznie się za niego zabrałem. Prezentowany model jest w wersji malowania majora P. McKennona. Przy Tempeście na miniaturkach i tu też pokazuję, że nie lubię w samolotach szkieletów typu okrętowego. Mnie w zupełności wystarczą tak jak w części nosowej tylko wręgi pionowe. Za to pod poszycie zwłaszcza na skrzydłach zawsze od siebie dokładam. Teraz o papierze kredowym. Jest on bardziej wymagający ale znowu nie taki diabeł straszny, natomiast dla oka efekt końcowy o wiele lepszy. Model mnie trochę zniechęcał, bo kreda ma to do siebie, że farba łatwo się wyciera. I tu byłaby sugestia do pana Halińskiego o fabryczne lakierowanie kredy. Za argument podam model Mitchela z Orlika wydanego na offsecie i na kredzie. Właśnie wersja kredowa jest fabrycznie polakierowana błyszczącym lakierem dyspersyjnym (info na ich stronie). Kiedyś ten kredowy skleiłem i mimo większych rozmiarów i większego miętolenia w dłoniach, farba się nie wycierała. Zastanowiło mnie, że stare opracowanie Mustanga ma zaznaczone nitowanie na całych skrzydłach, to nowe tylko na klapach i lotkach a skrzydła mają same linie podziału, ale pewnie tak ma być. Coś jest nie tak z mocowaniem goleni podwozia do cz. 47 w skrzydle. Zakrzywione końcówki drutu M1 mocno skracałem bo bez tego nie dałem rady wprowadzić goleni w otworki w tejże części. Błędów niechcianych sporo zrobiłem czyli norma moja pozostaje zachowana .
Zapraszam do oglądania.
Józek
Ps. Tu jest galeria Mustanga Margaret-IV