Yello Pany,
Czas na podsumowanie. hehe. Na wstępie chciałbym nadmienić, że HMS Malaya produkcji Fantom Model dała mi wiele zabawy i radości, bardzo się ciesze gdy zadecydowałem, że właśnie w ten model zainwestuje mój czas. Co do projektu spod pióra Artura, to nie ma on się czego wstydzić, co prawda nie jest on CAŁKOWICIE wolny od drobnych potknięć, które starałem się zawrzeć w swojej relacji, ale znajdźcie mi model, który nie ma ani jednego błędu. Kolumny głównej nadbudówki to jedyny grubszy temat, jaki przychodzi mi do głowy. Należy je wyciąć z zapasem około 1,5mm po obwodzie. Poza tym w wycinance dostajemy mnóstwo wyśmienitej zabawy za naprawdę relatywnie niewielkie pieniądze. Dodatkowo Artur umieścił sporo zapasu drobnych elementów, co mi czasem przeszkadzało, gdy nie byłem pewien ile czego zrobić, np grzybki. Ale poza tym często i gęsto z tego korzystałem, bez stresu, że coś może się zepsuć.
Model generalnie jest trudny i nie ma co ukrywać, że często bez naprawdę sporej precyzji łatwo można popłynąć. Dlatego, czasami rozbawiały mnie propozycje Artura na pewne uproszczenia, które w praktyce nic nie wnoszą, bo np jeśli ktoś nie potrafi wyciąć i poradzić sobie z nóżkami skrzynki, no to sorry, ale nie ma czego szukać w tym projekcie. hehehe To tak jak by wypłaszczać nierówności na płaskiej drodze, ignorując fakt, że zaraz trzeba będzie się wspinać po pionowych skałach. Nie mniej cały projekt jest zaprojektowany na spójnym jednakowo wysokim poziomie. Bardzo podobało mi się, jak Artur zaprojektował sekcje z hangarami. Na początku nie rozumiałem zupełnie tej konstrukcji, ale po czasie, wszystko stało się krystalicznie jasne i wręcz porażała genialność takiego rozwiązania, jakie zostało zastosowane. Lepiej nie da się tego wymyślić.
Jakość papieru i druku, rewelacja. Kolory czyste ładne i bez śladu przebarwień. Jedynie trochę za gęsto upakowane części, czasami są tak ciasno, że lepiej jest wyciąć właściwy element, niż kombinować z cięciem wstępnym. Bardzo się ciesze z modelu sprzedażowego, wszystkie dodatki oddzielnie. Lufy, jakie kto chce i ile chce. Drewniane pokłady, ehh tu akurat generalnie jestem w nich zakochany. Te do Malaya są po prostu dobre: ] nie wiem, co można by napisać, na pewno warto je stosować we wszystkich modelach: ]
Reasumując, HMS Malaya z FM 1:200 to solidny, ale i zarazem trudny model, mi dał wiele satysfakcji. 3 okręt na półce: ]
trochę przekombinowałem z efektami postprocesowymi: ], nie trzeba było tego robić wczoraj po nocy... No ale co się pomaziało już się, nie odmazia. Ciągle tego nie ogarniam, ale może w kolejnym będzie lepiej, hehe kto wie: ]
Bardzo dziękuje wam za doping i chęć dzielenia się swoją wiedzą i materiałami.
Zapraszam do galerii pod linkiem
https://photos.app.goo.gl/ZzrrQAmUhNcp4C1G8
Pozdrawiam
MK vel Karaś: ]
PS wracam do japców: ]
Czas na podsumowanie. hehe. Na wstępie chciałbym nadmienić, że HMS Malaya produkcji Fantom Model dała mi wiele zabawy i radości, bardzo się ciesze gdy zadecydowałem, że właśnie w ten model zainwestuje mój czas. Co do projektu spod pióra Artura, to nie ma on się czego wstydzić, co prawda nie jest on CAŁKOWICIE wolny od drobnych potknięć, które starałem się zawrzeć w swojej relacji, ale znajdźcie mi model, który nie ma ani jednego błędu. Kolumny głównej nadbudówki to jedyny grubszy temat, jaki przychodzi mi do głowy. Należy je wyciąć z zapasem około 1,5mm po obwodzie. Poza tym w wycinance dostajemy mnóstwo wyśmienitej zabawy za naprawdę relatywnie niewielkie pieniądze. Dodatkowo Artur umieścił sporo zapasu drobnych elementów, co mi czasem przeszkadzało, gdy nie byłem pewien ile czego zrobić, np grzybki. Ale poza tym często i gęsto z tego korzystałem, bez stresu, że coś może się zepsuć.
Model generalnie jest trudny i nie ma co ukrywać, że często bez naprawdę sporej precyzji łatwo można popłynąć. Dlatego, czasami rozbawiały mnie propozycje Artura na pewne uproszczenia, które w praktyce nic nie wnoszą, bo np jeśli ktoś nie potrafi wyciąć i poradzić sobie z nóżkami skrzynki, no to sorry, ale nie ma czego szukać w tym projekcie. hehehe To tak jak by wypłaszczać nierówności na płaskiej drodze, ignorując fakt, że zaraz trzeba będzie się wspinać po pionowych skałach. Nie mniej cały projekt jest zaprojektowany na spójnym jednakowo wysokim poziomie. Bardzo podobało mi się, jak Artur zaprojektował sekcje z hangarami. Na początku nie rozumiałem zupełnie tej konstrukcji, ale po czasie, wszystko stało się krystalicznie jasne i wręcz porażała genialność takiego rozwiązania, jakie zostało zastosowane. Lepiej nie da się tego wymyślić.
Jakość papieru i druku, rewelacja. Kolory czyste ładne i bez śladu przebarwień. Jedynie trochę za gęsto upakowane części, czasami są tak ciasno, że lepiej jest wyciąć właściwy element, niż kombinować z cięciem wstępnym. Bardzo się ciesze z modelu sprzedażowego, wszystkie dodatki oddzielnie. Lufy, jakie kto chce i ile chce. Drewniane pokłady, ehh tu akurat generalnie jestem w nich zakochany. Te do Malaya są po prostu dobre: ] nie wiem, co można by napisać, na pewno warto je stosować we wszystkich modelach: ]
Reasumując, HMS Malaya z FM 1:200 to solidny, ale i zarazem trudny model, mi dał wiele satysfakcji. 3 okręt na półce: ]
trochę przekombinowałem z efektami postprocesowymi: ], nie trzeba było tego robić wczoraj po nocy... No ale co się pomaziało już się, nie odmazia. Ciągle tego nie ogarniam, ale może w kolejnym będzie lepiej, hehe kto wie: ]
Bardzo dziękuje wam za doping i chęć dzielenia się swoją wiedzą i materiałami.
Zapraszam do galerii pod linkiem
https://photos.app.goo.gl/ZzrrQAmUhNcp4C1G8
Pozdrawiam
MK vel Karaś: ]
PS wracam do japców: ]