Cześć.
Jestem tutaj nowy, chociaż śledzę forum od dawna. W 2011r zakładałem tu konto, ale chyba wyparowało, bo nie mogę się zalogować. Ale mniejsza o to. Założyłem sobie nowe. Relację tego modelu prowadzę na czarnym forum, ale postanowiłem teraz tu też ją wrzucić. Jest to mój pierwszy model po ok. 10 latach przerwy, więc nie wszystko będzie piękne, ładne itd. To chyba tyle słowem wstępu. Ale zacznijmy od początku.
Model z wydawnictwa Pro-Model. Na początek standardowo okładka.
i jedno z najładniejszych zdjęć jakie udało mi się w sieci wykopać
Okręcik postanowiłem szpachlować i w całości malować.
Sklejony szkielecik z tektury 2mm. Niezbyt fajnie się wycinało, ale co zrobić, tak sobie autor wymyślił. Nic ciekawego.
Na początek całość zapiankowałem zwykłą pianką z Leroya. Pianka tragedia. Jakbym wiedział, że to tak wyjdzie, to bym się zdecydował zrobić podposzycie, ale na to było już za późno.
Same dziury. Wiedziałem, że ciężko to będzie wszystko załatać, ale musiałem spróbować. Wręgi, a raczej ich krawędzie zaglutowałem, żeby wzmocnić je przed szlifowaniem, a następnie całość wypełniłem szpachlą akrylową Akryl Putz.
Świetnie się nakłada, jeszcze lepiej szlifuje, tylko ten pył. Wcześniej nie wpadłbym na to, żeby model wyszpachlować gładzią do ścian, a jednak można. Po wyszlifowaniu, całość pomalowałem caponem, żeby to trochę zabezpieczyć przed zbyt nadmiernym ścieraniem. Nie wiedziałem jak szpachla zachowa się po tym lakierze, ale na szczęście wchłonęła go jak gąbka i całość się świetnie utwardziła. Na taką powierzchnie znów szpachla, szlif, capon i tak do w miarę zadowalających mnie efektów. Najgorzej było w miejscach, gdzie pianka była miękka i poszatkowana dziurami. Tam szpachli musiało iść znacznie więcej. Kolejnym krokiem było nałożenie na to wszystko szpachli samochodowej, uniwersalnej Novol. Jedna spora warstwa poszła na środek kadłuba, a reszta na rufę i dziób. Kiedy byłem już w miarę zadowolony z efektu, całość pomalowałem szarym akrylowym podkładem Dupli Color Cars. Niestety podkład pokazał wszystkie ubytki i niedoskonałości.
Dziury i głębokie rysy szpachlowałem novolem, całość przecierałem gąbką, chyba 180 jeśli dobrze pamiętam, a później papierem od 240 w górę.
Gdy już byłem zadowolony z efektów przyszła kolej na wykonanie pokładu, bo chciałem trochę odsapnąć od kadłuba przed finalnym malowaniem. Całość postanowiłem pokryć fornirem olchowym 0,8mm grubości, taki akurat dostałem. No i zaczęło się mozolne wycinanie. Wszystko cięte na mokro. Fajnie się tnie, nic się nie łamie, nie strzępi. Deseczki 35/1.8mm, więc sporej grubości. Żeby jakoś to szło w miarę równo, do linijki dokleiłem taśmą dwustronną kawałek starej karty plastikowej, zostawiając szczelinę równą szerokości deseczki.
W związku z tym, że fornir miałem 0.8mm, a pokłady miały być naklejane na tekturę 1mm, naklejałem je na brystol, żeby uniknąć wystawania pokładu powyżej burt. Wychodzi w takim wypadku 0,2 z wycinanki + 0,2 brystol + 0,8 fornir, czyli grubość zachowana.
Deski układałem na kserówce, bo szkoda mi w razie czego zniszczyć wycinankowy pokład, jakby coś poszło nie tak.
Po tygodniu męczenia się z deskowaniem, wreszcie pokłady były skończone. Deseczki przeciągałem po krawędzi miękkim ołówkiem, co po złączeniu do kupy ciekawie imituje fugę. Nie jest może idealnie, ale z efektów jestem zadowolony, nawet bardzo. Starałem się każdą deseczkę dopasowywać do następnej, żeby wychodziło jak najlepiej, więc cały czas przebierałem stosik pociętych, a w miarę potrzeby szlifowałem je i docinałem jeśli coś mi nie grało i raziło w oczy. Gdzieniegdzie widać jakieś brudne ślady od ołówka, ale zawsze palce się brudziły, więc nie byłem w stanie tego uniknąć za bardzo.
No i wstępna przymiarka całości.
Po pomalowaniu kadłuba na finalny kolor (foto w dalszej części) postanowiłem zająć się burtami. Jakby ktoś był zainteresowany kolorem, to malowałem sprayem bordowym o nr RAL3004. Na początek klapy okien, bulaje i okapniki.
Chwilę mi zajęło zanim znalazłem coś o odpowiedniej średnicy, czym mógłbym wybić otwory pod okienka, ale z pomocą przyszedł wkład do długopisu zenith. Zrobiłem sobie z jego końcówki małego wybijaka, który po lekkim naostrzeniu doskonale sobie radził z otworkami.
Okapniki na klapami zrobiłem z drucika 0,4mm, do klap miałem jeszcze dorabiać zawiasy z drutu 0,2mm, ale po próbnym malowaniu okazało się, że kiepsko to wychodzi i wszystko zlewa się w jedną wielką plamę.
Po pomalowaniu na czarno, porobiły mi się zacieki mimo oklejenia taśmą, które ciężko było mi zamalować, dlatego też postanowiłem przerobić burtę. Odciąłem żółty fragment, a zastąpiłem go dorabianym fragmentem z barwionki, koloru takiego jakim miałem malować całość. Byłem zadowolony z efektów, dlatego też postanowiłem z tej barwionki wykonać wszystkie elementy modelu, zamiast je malować. Kolor jest identyczny, więc do retuszu idealnie się nadał.
Po pomalowaniu na czarno, przyszła kolej na bulaje. Zrobiłem je z mosiężnego drucika 0,3mm zmiękczonego nad płomieniem.
Pora było to złożyć w jedną całość. Widziałem na forach chyba ze dwie relację tego modelu i w obu przypadkach były problemy z łączeniem ze sobą burt na długości. Nie schodziły się prawidłowo i widać było, że są ciut za krótkie. Może to wina projektanta, może osoby, która akurat model robiła. Postanowiłem nie ryzykować, że coś mi nie będzie pasowało, więc rozwiązałem to w inny, dosyć nietypowy sposób. Burty skleiłem z pokładem, a dopiero później chciałem to doklejać do kadłuba.
[/url][url=<a href=https://drive.google.com/file/d/17JeAVhx0Ea71n6nBE3XGwKcRim659FFO/preview src=http://drive.google.com/uc?export=view&id=1-pF57rjKHeSH50aSfoaoO-cxXS0keprX]
A tak to wyglądało nałożone na sucho na kadłub.
Drabinki zejściowe na dziobie, wały, śruby i ster będą dopiero jak wszystko znajdzie się na kadłubie, a kadłub na podstawce.
Na razie kolej na najgorszą część, środek kadłuba i burty.
Fragment wycinankowy był sporej długości, dodatkowo trzeba go było odpowiednio wygiąć i ukształtować, co nie udaje się mi zbyt dobrze. Postanowiłem go rozciąć i kleić po kawałku. Ostatecznie pociąłem go na mniejsze fragmenty, a żółte nadburcia zaplanowałem zrobić od nowa.
Do ich odpowiedniego ukształtowania i usztywnienia wykonałem odpowiednie szkielety
Budowa powoli posuwała się do przodu. Nie obyło się niestety bez baboli. Niektóre elementy burt nie pasowały do siebie, musiałem je albo nieznacznie przerabiać, albo wykonać je od nowa, bo były np o dwa milimetry za krótkie itp. Powodem były z pewnością moje umiejętności, albo też niewielkie błędy wycinanki. Kadłub był szpachlowany i to też miało pewnie znaczenie, dlatego też miałem w zamyśle wszystko ostatecznie malować. Nie obyło się też bez mniejszych czy większych szczelin na łączeniach. Musiałem łatać je rozwodnionym wikolem. Wyszło w miarę ok, farba pokryła łączenia i ślady kleju bardzo dobrze, więc efekt jest w miarę zadowalający.
Na początek kilka fotek po złożeniu wszystkiego do kupy, przyklejeniu kilku detali i delikatnym szlifie przed malowaniem.
No i po malowaniu. Malowane pędzlem, czarną farbką vallejo. Wyszło jak wyszło, nie jest źle, cel osiągnięty, więc byłem na ten moment nawet usatysfakcjonowany
Tym razem kilka zdjęć gotowego, w pełni zamkniętego kadłuba.
Następna do zrobienia była rufowa galeryjka i jej poręcze. Nie będę się rozpisywał co i jak po kolei sklejałem, kolejne fotki wystarczająco to obrazują Wyszło w miarę ok. Najbardziej razi mnie wykończenie górnej poziomej poręczy, a konkretnie widoczne zakończenie słupków, ale nie miałem pomysłu na to. Starałem się odciąć pozostałości drucików jak najbliżej, ale i tak trochę widać od góry. Z drugiej strony doklejenie poręczy na styk do pojedynczych już wklejonych w podstawę słupków przerosło mnie i zostawiłem tak jak jest. Na żywo wygląda zdecydowanie lepiej i korzystniej niż na foto.
Kolejno pod nóż poszły pierwsze elementy wyposażenia pokładu: podstawy kominów i nadbudówka z wyposażeniem. Otworki w podstawach kominowych powycinałem, ale nie wiedziałem jak to powinno w rzeczywistości wyglądać? Czy były zasłonięte jakąś kratką, siatką itp. Postanowiłem wkleić w środek czarny karton. Jak złożyłem je do kupy, to znalazłem na jednym ze zdjęć, że one były chyba niczym nie zasłonięte, ale pewności nie miałem co do tego, więc zostawiłem tak jak jest. Największe problemy miałem ze sterem, ale w sumie wyszedł całkiem przyzwoicie jak dla mnie.
No i na koniec, wszystko złożone na sucho do kupy, łącznie z prowizorycznym masztem.
Wyposażenia ciąg dalszy. Zejściówki pod pokład zrobiłem w pozycji zamkniętej, zapomniałem wyciąć otworów pod nie. Ogólnie ich odrutowanie najbardziej mnie wymęczyło, a nie wyszło jeszcze specjalnie super. Na zdjęciach w sporym powiększeniu wyglądają strasznie, na żywo całkiem spoko. zresztą jak każdy z detali.
I kilka ujęć złożenia na sucho.
Następnie doszło kilka drobnych elementów wyposażenia pokładu.
Detali na pokładzie trochę przybyło. Jeszcze trochę i finisz
Na tą chwilę, mam zrobione sporo więcej, powoli zbliżam się do końca, bo to co na zdjęciach, to stan z przed dwóch miesięcy. Jak zrobię jakieś nowe foto to wrzucę. Oczywiście patrząc na wasze modele, moje wypociny to zwykły gniot No, ale cóż, próbuje i jadę dalej. Co z tego wyjdzie, zobaczymy.
Na razie to tyle. Do następnego.
Pozdrawiam.
Jestem tutaj nowy, chociaż śledzę forum od dawna. W 2011r zakładałem tu konto, ale chyba wyparowało, bo nie mogę się zalogować. Ale mniejsza o to. Założyłem sobie nowe. Relację tego modelu prowadzę na czarnym forum, ale postanowiłem teraz tu też ją wrzucić. Jest to mój pierwszy model po ok. 10 latach przerwy, więc nie wszystko będzie piękne, ładne itd. To chyba tyle słowem wstępu. Ale zacznijmy od początku.
Model z wydawnictwa Pro-Model. Na początek standardowo okładka.
i jedno z najładniejszych zdjęć jakie udało mi się w sieci wykopać
Okręcik postanowiłem szpachlować i w całości malować.
Sklejony szkielecik z tektury 2mm. Niezbyt fajnie się wycinało, ale co zrobić, tak sobie autor wymyślił. Nic ciekawego.
Na początek całość zapiankowałem zwykłą pianką z Leroya. Pianka tragedia. Jakbym wiedział, że to tak wyjdzie, to bym się zdecydował zrobić podposzycie, ale na to było już za późno.
Same dziury. Wiedziałem, że ciężko to będzie wszystko załatać, ale musiałem spróbować. Wręgi, a raczej ich krawędzie zaglutowałem, żeby wzmocnić je przed szlifowaniem, a następnie całość wypełniłem szpachlą akrylową Akryl Putz.
Świetnie się nakłada, jeszcze lepiej szlifuje, tylko ten pył. Wcześniej nie wpadłbym na to, żeby model wyszpachlować gładzią do ścian, a jednak można. Po wyszlifowaniu, całość pomalowałem caponem, żeby to trochę zabezpieczyć przed zbyt nadmiernym ścieraniem. Nie wiedziałem jak szpachla zachowa się po tym lakierze, ale na szczęście wchłonęła go jak gąbka i całość się świetnie utwardziła. Na taką powierzchnie znów szpachla, szlif, capon i tak do w miarę zadowalających mnie efektów. Najgorzej było w miejscach, gdzie pianka była miękka i poszatkowana dziurami. Tam szpachli musiało iść znacznie więcej. Kolejnym krokiem było nałożenie na to wszystko szpachli samochodowej, uniwersalnej Novol. Jedna spora warstwa poszła na środek kadłuba, a reszta na rufę i dziób. Kiedy byłem już w miarę zadowolony z efektu, całość pomalowałem szarym akrylowym podkładem Dupli Color Cars. Niestety podkład pokazał wszystkie ubytki i niedoskonałości.
Dziury i głębokie rysy szpachlowałem novolem, całość przecierałem gąbką, chyba 180 jeśli dobrze pamiętam, a później papierem od 240 w górę.
Gdy już byłem zadowolony z efektów przyszła kolej na wykonanie pokładu, bo chciałem trochę odsapnąć od kadłuba przed finalnym malowaniem. Całość postanowiłem pokryć fornirem olchowym 0,8mm grubości, taki akurat dostałem. No i zaczęło się mozolne wycinanie. Wszystko cięte na mokro. Fajnie się tnie, nic się nie łamie, nie strzępi. Deseczki 35/1.8mm, więc sporej grubości. Żeby jakoś to szło w miarę równo, do linijki dokleiłem taśmą dwustronną kawałek starej karty plastikowej, zostawiając szczelinę równą szerokości deseczki.
W związku z tym, że fornir miałem 0.8mm, a pokłady miały być naklejane na tekturę 1mm, naklejałem je na brystol, żeby uniknąć wystawania pokładu powyżej burt. Wychodzi w takim wypadku 0,2 z wycinanki + 0,2 brystol + 0,8 fornir, czyli grubość zachowana.
Deski układałem na kserówce, bo szkoda mi w razie czego zniszczyć wycinankowy pokład, jakby coś poszło nie tak.
Po tygodniu męczenia się z deskowaniem, wreszcie pokłady były skończone. Deseczki przeciągałem po krawędzi miękkim ołówkiem, co po złączeniu do kupy ciekawie imituje fugę. Nie jest może idealnie, ale z efektów jestem zadowolony, nawet bardzo. Starałem się każdą deseczkę dopasowywać do następnej, żeby wychodziło jak najlepiej, więc cały czas przebierałem stosik pociętych, a w miarę potrzeby szlifowałem je i docinałem jeśli coś mi nie grało i raziło w oczy. Gdzieniegdzie widać jakieś brudne ślady od ołówka, ale zawsze palce się brudziły, więc nie byłem w stanie tego uniknąć za bardzo.
No i wstępna przymiarka całości.
Po pomalowaniu kadłuba na finalny kolor (foto w dalszej części) postanowiłem zająć się burtami. Jakby ktoś był zainteresowany kolorem, to malowałem sprayem bordowym o nr RAL3004. Na początek klapy okien, bulaje i okapniki.
Chwilę mi zajęło zanim znalazłem coś o odpowiedniej średnicy, czym mógłbym wybić otwory pod okienka, ale z pomocą przyszedł wkład do długopisu zenith. Zrobiłem sobie z jego końcówki małego wybijaka, który po lekkim naostrzeniu doskonale sobie radził z otworkami.
Okapniki na klapami zrobiłem z drucika 0,4mm, do klap miałem jeszcze dorabiać zawiasy z drutu 0,2mm, ale po próbnym malowaniu okazało się, że kiepsko to wychodzi i wszystko zlewa się w jedną wielką plamę.
Po pomalowaniu na czarno, porobiły mi się zacieki mimo oklejenia taśmą, które ciężko było mi zamalować, dlatego też postanowiłem przerobić burtę. Odciąłem żółty fragment, a zastąpiłem go dorabianym fragmentem z barwionki, koloru takiego jakim miałem malować całość. Byłem zadowolony z efektów, dlatego też postanowiłem z tej barwionki wykonać wszystkie elementy modelu, zamiast je malować. Kolor jest identyczny, więc do retuszu idealnie się nadał.
Po pomalowaniu na czarno, przyszła kolej na bulaje. Zrobiłem je z mosiężnego drucika 0,3mm zmiękczonego nad płomieniem.
Pora było to złożyć w jedną całość. Widziałem na forach chyba ze dwie relację tego modelu i w obu przypadkach były problemy z łączeniem ze sobą burt na długości. Nie schodziły się prawidłowo i widać było, że są ciut za krótkie. Może to wina projektanta, może osoby, która akurat model robiła. Postanowiłem nie ryzykować, że coś mi nie będzie pasowało, więc rozwiązałem to w inny, dosyć nietypowy sposób. Burty skleiłem z pokładem, a dopiero później chciałem to doklejać do kadłuba.
[/url][url=<a href=https://drive.google.com/file/d/17JeAVhx0Ea71n6nBE3XGwKcRim659FFO/preview src=http://drive.google.com/uc?export=view&id=1-pF57rjKHeSH50aSfoaoO-cxXS0keprX]
A tak to wyglądało nałożone na sucho na kadłub.
Drabinki zejściowe na dziobie, wały, śruby i ster będą dopiero jak wszystko znajdzie się na kadłubie, a kadłub na podstawce.
Na razie kolej na najgorszą część, środek kadłuba i burty.
Fragment wycinankowy był sporej długości, dodatkowo trzeba go było odpowiednio wygiąć i ukształtować, co nie udaje się mi zbyt dobrze. Postanowiłem go rozciąć i kleić po kawałku. Ostatecznie pociąłem go na mniejsze fragmenty, a żółte nadburcia zaplanowałem zrobić od nowa.
Do ich odpowiedniego ukształtowania i usztywnienia wykonałem odpowiednie szkielety
Budowa powoli posuwała się do przodu. Nie obyło się niestety bez baboli. Niektóre elementy burt nie pasowały do siebie, musiałem je albo nieznacznie przerabiać, albo wykonać je od nowa, bo były np o dwa milimetry za krótkie itp. Powodem były z pewnością moje umiejętności, albo też niewielkie błędy wycinanki. Kadłub był szpachlowany i to też miało pewnie znaczenie, dlatego też miałem w zamyśle wszystko ostatecznie malować. Nie obyło się też bez mniejszych czy większych szczelin na łączeniach. Musiałem łatać je rozwodnionym wikolem. Wyszło w miarę ok, farba pokryła łączenia i ślady kleju bardzo dobrze, więc efekt jest w miarę zadowalający.
Na początek kilka fotek po złożeniu wszystkiego do kupy, przyklejeniu kilku detali i delikatnym szlifie przed malowaniem.
No i po malowaniu. Malowane pędzlem, czarną farbką vallejo. Wyszło jak wyszło, nie jest źle, cel osiągnięty, więc byłem na ten moment nawet usatysfakcjonowany
Tym razem kilka zdjęć gotowego, w pełni zamkniętego kadłuba.
Następna do zrobienia była rufowa galeryjka i jej poręcze. Nie będę się rozpisywał co i jak po kolei sklejałem, kolejne fotki wystarczająco to obrazują Wyszło w miarę ok. Najbardziej razi mnie wykończenie górnej poziomej poręczy, a konkretnie widoczne zakończenie słupków, ale nie miałem pomysłu na to. Starałem się odciąć pozostałości drucików jak najbliżej, ale i tak trochę widać od góry. Z drugiej strony doklejenie poręczy na styk do pojedynczych już wklejonych w podstawę słupków przerosło mnie i zostawiłem tak jak jest. Na żywo wygląda zdecydowanie lepiej i korzystniej niż na foto.
Kolejno pod nóż poszły pierwsze elementy wyposażenia pokładu: podstawy kominów i nadbudówka z wyposażeniem. Otworki w podstawach kominowych powycinałem, ale nie wiedziałem jak to powinno w rzeczywistości wyglądać? Czy były zasłonięte jakąś kratką, siatką itp. Postanowiłem wkleić w środek czarny karton. Jak złożyłem je do kupy, to znalazłem na jednym ze zdjęć, że one były chyba niczym nie zasłonięte, ale pewności nie miałem co do tego, więc zostawiłem tak jak jest. Największe problemy miałem ze sterem, ale w sumie wyszedł całkiem przyzwoicie jak dla mnie.
No i na koniec, wszystko złożone na sucho do kupy, łącznie z prowizorycznym masztem.
Wyposażenia ciąg dalszy. Zejściówki pod pokład zrobiłem w pozycji zamkniętej, zapomniałem wyciąć otworów pod nie. Ogólnie ich odrutowanie najbardziej mnie wymęczyło, a nie wyszło jeszcze specjalnie super. Na zdjęciach w sporym powiększeniu wyglądają strasznie, na żywo całkiem spoko. zresztą jak każdy z detali.
I kilka ujęć złożenia na sucho.
Następnie doszło kilka drobnych elementów wyposażenia pokładu.
Detali na pokładzie trochę przybyło. Jeszcze trochę i finisz
Na tą chwilę, mam zrobione sporo więcej, powoli zbliżam się do końca, bo to co na zdjęciach, to stan z przed dwóch miesięcy. Jak zrobię jakieś nowe foto to wrzucę. Oczywiście patrząc na wasze modele, moje wypociny to zwykły gniot No, ale cóż, próbuje i jadę dalej. Co z tego wyjdzie, zobaczymy.
Na razie to tyle. Do następnego.
Pozdrawiam.