Taaak... bo ogólnie to sklejam Fokkera FVII.b/3m, ale już pierwszy silnik wydał mi się nużący i zapragnąłem małego odeechu, projektu "na boku". W ręce wpadł - jak zwykle, podczas wizyty w modelarskim - Ansaldo Balilla, więc pozostawałem w latach 20- XXw. Dobrze, nie nie zdążyłem się zapoznać z opiniami na temat projektu tej wycinanki,bobym jej może nie kupił - a wszystkie się potwierdziły podczas budowy.
Postanowiłem ograniczyć liczbę waloryzacji do minimum, od samego początku czając się na dorobienie siatki na chłodnicy i skleić Balillę na szybko, żeby poćwiczyć warsztat i nowe techniki i po prostu mieć szmatopłata wiszącego nad biurkiem, ale bez wielkich starań i rozpaczy, jeśli coś nie będzie idealnie. Zresztą zauważam, że im większy mam szacunek do konkretnego samolotu, tym lepiej i bardziej detalicznie chciałbym go mieć zrobionego. A Balilla nie była ani przełomowym, ani najbardziej udanym płatowcem - za to dość ładnie wygląda, szczególnie z pół metra. Podoba mi się jej "łódkowaty" kształt kadłuba, prawie równe, proste płaty górny i dolny i ptasi ogon oraz ta sklejka. Oponki są z oringów, malowane (bo miałem tylko zielone), wyrzeźbiłem nacięcia wentylacyjne, lufy karabinów z igieł, trochę uwypukliłem śruby kołpaka śmigła kropelkami z zabarwionego kleju introligatorskiego i tyle z ulepszeń.
Dlatego naciągi nie mają taśm ani śrub rzymskich - jeszcze nie w tym modelu...
Co do wydania - jest to wyzwanie ze względu na błędy. Bardzo wiele rzeczy próbuje doprowadzić do białej gorączki, nie rozumiem jak można tyle ewidentnych błędów zrobić w samym kadłubie, musiałem ciąć poszycie w pionie w 2 miejscach na L burcie, a na P w TRZECH - i myślę, że nie widać tego, oceńcie sami, ale to był moment, że myślałem, że Balilla pójdzie do utylizacji. Instrukcja jest bardzo słaba, gdyby nie zdjęcia i rysunki z internetu oraz relacje z budowy poprzedników - nie dałoby rady wywnioskować na jej podstawie położenia niektórych elementów. Są też błędnie ponumerowane części, są też części NIE ponumerowane w ogóle. Ot, takie kwiatki. Nie mogę też wybaczyć nałożenia tekstury na elementy "długie" słojami drewna w poprzek! No serio? Tak jest na goleniach podwozia, tylne szprosy. Jako szkutnik, który dużo pracuje z drewnem, byłem zbulwersowany jak to odkryłem . Ale ostatecznie - wszystko to wie tylko modelarz, który się z tym trapił - finalnie Balilla będzie się dobrze prezentować i na pierwszy rzut oka, z pewnej odległości nie odstaje za bardzo od lepszych opracowań. Sytuację na kadłubie ratuje intensywna faktura sklejki, w której po retuszu giną błędy. Teraz (znowu, w ramach oddechu od Fokkera , który jednak w tle powstaje... powoli) biorę się za Nieuporta "bebe" i później Tiger Moth'a - oba w opracowaniu Pawła Mistewicza, więc skończy się moje narzekanie.
Zapraszam do oglądania
<<- ostatnie to filmik!
Postanowiłem ograniczyć liczbę waloryzacji do minimum, od samego początku czając się na dorobienie siatki na chłodnicy i skleić Balillę na szybko, żeby poćwiczyć warsztat i nowe techniki i po prostu mieć szmatopłata wiszącego nad biurkiem, ale bez wielkich starań i rozpaczy, jeśli coś nie będzie idealnie. Zresztą zauważam, że im większy mam szacunek do konkretnego samolotu, tym lepiej i bardziej detalicznie chciałbym go mieć zrobionego. A Balilla nie była ani przełomowym, ani najbardziej udanym płatowcem - za to dość ładnie wygląda, szczególnie z pół metra. Podoba mi się jej "łódkowaty" kształt kadłuba, prawie równe, proste płaty górny i dolny i ptasi ogon oraz ta sklejka. Oponki są z oringów, malowane (bo miałem tylko zielone), wyrzeźbiłem nacięcia wentylacyjne, lufy karabinów z igieł, trochę uwypukliłem śruby kołpaka śmigła kropelkami z zabarwionego kleju introligatorskiego i tyle z ulepszeń.
Dlatego naciągi nie mają taśm ani śrub rzymskich - jeszcze nie w tym modelu...
Co do wydania - jest to wyzwanie ze względu na błędy. Bardzo wiele rzeczy próbuje doprowadzić do białej gorączki, nie rozumiem jak można tyle ewidentnych błędów zrobić w samym kadłubie, musiałem ciąć poszycie w pionie w 2 miejscach na L burcie, a na P w TRZECH - i myślę, że nie widać tego, oceńcie sami, ale to był moment, że myślałem, że Balilla pójdzie do utylizacji. Instrukcja jest bardzo słaba, gdyby nie zdjęcia i rysunki z internetu oraz relacje z budowy poprzedników - nie dałoby rady wywnioskować na jej podstawie położenia niektórych elementów. Są też błędnie ponumerowane części, są też części NIE ponumerowane w ogóle. Ot, takie kwiatki. Nie mogę też wybaczyć nałożenia tekstury na elementy "długie" słojami drewna w poprzek! No serio? Tak jest na goleniach podwozia, tylne szprosy. Jako szkutnik, który dużo pracuje z drewnem, byłem zbulwersowany jak to odkryłem . Ale ostatecznie - wszystko to wie tylko modelarz, który się z tym trapił - finalnie Balilla będzie się dobrze prezentować i na pierwszy rzut oka, z pewnej odległości nie odstaje za bardzo od lepszych opracowań. Sytuację na kadłubie ratuje intensywna faktura sklejki, w której po retuszu giną błędy. Teraz (znowu, w ramach oddechu od Fokkera , który jednak w tle powstaje... powoli) biorę się za Nieuporta "bebe" i później Tiger Moth'a - oba w opracowaniu Pawła Mistewicza, więc skończy się moje narzekanie.
Zapraszam do oglądania
<<- ostatnie to filmik!