Forum używa ciasteczek
W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

A cookie will be stored in your browser regardless of choice to prevent you being asked this question again. You will be able to change your cookie settings at any time using the link in the footer.

Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Jaka skala ma przyszłość dla modeli okrętów?
#1
Patrząc na swój zbiór kilkudziesięciu modeli kartonowych okrętów w skali 1:200, wszystkie to okręty klasy od lekkiego krążownika wzwyż, wydawane obecnie kolejne modele w tej skali, oraz na swoje ciasne mieszkanie zaczynam powątpiewać w sens tej podziałki. Nawet stale rosnący stopień detalizacji wydłużający w nieskończoność czas budowy nie jest tak problematyczny jak prozaiczny brak miejsca.

Popatrzmy na alternatywę - skala 1:400. Jeśli przyjrzymy się modelom okrętów wydawanym w tej podziałce przez wydawnictwo JSC, oraz ostatnio także przez WIR to mamy niesamowite bogactwo okrętów wszelakiej maści, nie do osiągnięcia przez "200", która wymaga zaabsorbowania przez wydawnictwa znacznych sił i środków na opracowanie przez wiele miesięcy a nawet lat.

"400" daje możliwość zmieszczenia wielu modeli okrętów w ciasnych mieszkaniach blokowych, a przy wprawie możemy przecież wykonywać to samo co w "200" - nawet odrutowanie i olinowanie - żaden problem, wszak mistrzowie budują w znacznie mniejszych skalach: 1:700, 1:1000, etc.

Cena wycinanek też jest nie bez znaczenia, te w skali 1:400 są o wiele tańsze i jako takie chyba bardziej opłacalne i ekonomiczne dla wydawców, niż "200', których mało kto skleja co widać na konkursach, wystawach i relacjach na forach internetowych.

Czy nie uważacie, że przyszłość szkutnictwa kartonowego to właśnie mniejsze skale, 1:400, może 1:300?
Ja osobiście bardzo ucieszyłbym się, gdyby zaczęły pojawiać się okręty w 1:400 z częścią podwodną.
[Obrazek: thumb_90_29_06_18_1_45_27.png]
Odpowiedz
#2
To prawda wydawanie modeli Klasy pancernik czy krazawnik (czyli 200 metrowych) to jak na skale 1:200 jest moim zdaniem za duza wynoszaca czasami ponad 1 m, a to juz kawalek miejsca zajmuje. Tak samo jest z modelami samolotów w skali 1:33 dla bombowców i innych z dużą rozpiętości skrzydeł. Dla takich modeli miejsce eksponowania pozostaje góra szafy albo sufit, gdzie aby go ogladać trzeba włazić na drabinę :grin:
Przy dzisiejszej technice wykonywania modeli i ich projektowania detalizacje mozna sprowadzić do mniejszej skali. I myślę ze dla tak duzych okrętów 200m skala 1:300 czy 1:350 jest dobrym rozwiązaniem. Tak samo jak dla samolotów gdzie rozpiętość wynosi czasami 30 metrów dla nich tez by sie przydała mniejsza skala (np 1:40)
Wydawcy projektuja tak duze modele nie ze względu na koszty ale na efekt. Im wiekszy tym większy efekt widokowy.
Im trudniejsza jest walka, tym większe będzie zwycięstwo!
"w życiu jest dobrze, gdy jest dobrze i nie dobrze, bo gdy jest tylko dobrze to niedobrze"
Krytykować może każdy głupiec. I wielu z nich tak robi.
Odpowiedz
#3
Szczerze mówiąc chyba zaczynam dojżewać do mniejszej skali. Zawsze pragnąłem mieć u siebie "trzon" mojej wymarzonej floty w skali 1:200 (Yamato, Nagato, Ise, Vittorio Veneto, i jakiś japońskie cięzki krazownik na dokładkę), ale to strasznie wielkie cholerstwa... Mam Błyskawice w 1:300 z Modelarstwa Okrętowego, teraz wyszedł Hiei MMa, ich szczegułowosć jest nawet spora (Hiei chyba za duża nawet)
Kolega ma Yamato w 1:200 z plastiku i kiedyś mi zaimponował (model, nie kolega :wink: ). Teraz mam taką osóbkę obok siebie która mi to coraz skuteczniej próbuje wyperswadować kartonowe mastodonty Confusedmile: Pomijając pracochłonność modeli (co mnie zniechęciło do Fuso Hala), rozmiar (wbrew temu co mówią niektórzy) ma spore znaczenie. Czy młodzieńcza fascynacja wielkimi modelami przeważy? Jednym z argumentów za 1:200 jest szegułowość, w końcu takich pelotek w japońcach 1:400 tak łatwo nie zrobimy. Wsporniki, widoczne kiedy spoglądamy od dołu na platformy i nadbudówki większości okrętów tez nie są takie proste do zrobienia w tych skalach. 1:300 - czyli powrót do źródeł może być lekarstwem na niedobory powierzchni, 1:400 to chyba jednak nie dla mnie, poza tym te wycinanki JSC które miałem w rękach były straszniepancerne. Choć jak wydadzą np Ise to pewnie sie skuszę. Czy jednak wydawcy są zainteresowani?? Gdyby to się stało ogólnym standardem to OK, ale nie uśmiecha mi się mieć każdego modelu w innej skali. (no i ta linia wodna...)

[Obrazek: 3001_30_06_20_1_44_47.jpeg]
Odpowiedz
#4
Bardzo ciekawy temat, fajnie Sven, że rozpocząłeś taką dyskusję.

Jak wiadomo wszystko ma swoje „plusy dodatnie i plusy ujemne” i zależy od punktu widzenia...
Uważam, że dla tworzenia kolekcji w warunkach M2, a nawet M3 „czterysetka” wydaje się skalą w tej chwili optymalną (stosunkowo bogata oferta i niewielkie gabaryty modeli), lecz niestety (lub stety) JSC nie produkuje modeli z dnem, a detalizacja…chmmm przecież to 1:400 a nie 1:100, więc coś kosztem czegoś.
1:300 – modele trochę większe, lecz niewielki wybór dobrze opracowanych modeli (wśród modeli starszych można coś wybrać, ale…), do tego modele tematycznie ograniczają się w zasadzie do pancerników i lotniskowców, czyli też nie są takie małe (70-90 cm). Modele z WIR-u (WIR-a?) także nie mają dna.
Skala 1:200 jest raczej dla modelarzy dysponujących dużą powierzchnią ,oczywiście jeśli chcą mieć kolekcję dużych okrętów, bo kolekcjonowanie niszczycieli 1:200 odpowiada mniej więcej kolekcjonowaniu pancerników 1:400. Z drugiej strony jeden czy dwa duże modele zmieszczą się nawet w małym mieszkaniu, ale czy to satysfakcjonuje kolekcjonera? Bogactwo oferty modeli w tej skali powoduje, że jest chyba najbardziej atrakcyjna.
Skali 1:100 nie rozpatruje jako skali w której można tworzyć kolekcje modeli większych od niszczyciela.

Oczywiście dla chcącego nic trudnego i zawsze można do modeli JSC dorobić dno lub przeskalować coś do 1:300, lecz wtedy odpada standard. Można nawet przeskalować z 1:200 do 1:400, w końcu to „tylko” dwukrotna różnica.
Ostatnio w ofercie GPM pojawiły się modele w skali 1:250, ale to nie rozwiązuje problemu braku miejsca i jest raczej uśmiechem w stronę naszych zachodnich sąsiadów. Czy pojawią się kiedyś modele wydane także w 1:300 i 1:400 (ale byłby hard core!)?

Osobiście skłaniam się do skali 1:300 z pełnym dnem, a w kręgu moich zainteresowań są także mniejsze okręty (biorę tu pod uwagę możliwość przeskalowania z 1:200 lub nawet 1:100, ale mam pewne wątpliwości, czy nie narusza to praw autorskich). Ostatnio wydane Hiei, czy Repulse udowadniają, że można w tej skali osiągnąć wysoki poziom detalizacji (przynajmniej w 2D, bo szczerze mówiąc nie widziałem tych modeli sklejonych, no poza Repulse prezentowanym na stronie wydawnictwa), a kolejny model wydawnictwa Fantom Model zapowiada się BARDZO obiecująco. Biorąc pod uwagę moje tempo sklejania, kolekcja nie powstanie w ciągu najbliższych kilku lat, więc brakiem miejsca się na razie(!) nie przejmuję.
"Duma mnie rozpiera jak groch jelita frontowego oficera"
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Modele okrętów z Modelika 1:200 fishbed 1 2,812 16-02-2014, 02:40
Ostatni post: dokker
  Nowy sposób na wydawanie modeli kartonowych? tomasz111 4 3,039 05-04-2012, 11:08
Ostatni post: Grzegorz Nowak
  [Pytanie do Okrętowców] Wyposażenie wnętrz statków i okrętów w kartonówkach SZKUTNIK 5 3,168 18-10-2011, 10:22
Ostatni post: pilas
  Co skłoniło Cię do sklejania modeli. Kamikadze 12 5,458 18-12-2009, 04:25
Ostatni post: piotr74
  STANDARD CZY NIE, CZYLI O PRZYJEMNOŚCI BUDOWANIA MODELI... Maciej 17 12,494 15-02-2008, 10:15
Ostatni post: Wichura3
  Skala w modelarstwie kartonowym Arovist 6 6,212 25-07-2007, 03:18
Ostatni post: kujot666

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości