05-10-2011, 06:43
Elo
No i masz babo placek... Tej relacji miało nie być, jednak zdecydowałem się na start bo mam przed sobą kilka ciekawych problemów, którymi pragnę oczywiście gawiedź obarczyć Aaale po kolei..
Jakiś czas temu dzięki uprzejmości Kordiana stałem się posiadaczem tego modelu. Pomyślałem, że fajnie byłoby pociągnąć dalej temat nietypowej, wczesnej pancerki. Od słów do czynów, pooooszło...
Szkielet na tekturę, wieczór wycinania, kolejny złożenie do kupy. Fajnie, udało się, tylko jeden wpust nie pasował.
Oklejanie. Wszystkie elementy rozciąłem na pojedyncze płaszczyzny, nie retuszowałem bo zamierzam model pochlapać farbą, zresztą jak zobaczycie dalej, wyboru raczej nie mam. O ile spód pasował jak Cię mogę, tylko jedną płaszczyznę trzeba było przycinać, to na górze poszło już gorzej. Przednia część szkieletu sekcji załogi w całości usunięta, zastąpiłem ją bezpośrednio podklejając ścianki. Sporej kombinatoryki wymagało doklejenie stropu, szczególnie w tylnej części sekcji (tam gdzie widać ślady przycinania w postaci uszkodzonej linii nitów i białej wstawki). To samo dotyczy pionowej ścianki między numerem identyfikacyjnym a jarzmem 9a. Pochwalę się jeszcze, że nie wszystkie białe pola są mojego autorstwa
Nie sa to póki co straszne błędy, widać w nich raczej że surówki nie klejono Dodatkowo, zastanawiają na niekonsekwencje grubości papieru na którym wydrukowane są elementy...
Model, jak już wspominałem idzie pod farbę, zresztą narazie wygląda na to że sklejenie go w standardzie z jednego egzemplarza jest niemożliwe, chociażby ze względu na utratę przy przycinaniu wydrukowanych nitów.
Co do "problemów" o których wspominałem, ciekaw jestem zwyczajnie Waszych opinii w pewnych kwestiach:
- wykonanie łańcucha dzierganie z papieru niesie ze sobą ryzyko niepowtarzalności każdego kolejnego elementu, nie wspominając o ciśnięciu całym układem w cholerę, Jaro, goń się :twisted:
- gąski w oryginale są z tłoczonej blachy, jak to oddać w papierze? Układ przeniesienia napędu, koła i takie tam, są całkiem atrakcyjne, tylko jak ja to pokażę w modelu?
- jarzmo Hotchkissa, to co oferuje model nie nadaje się, niestety,
- no i najważniejsze, jakieś sugestie co do malowania? Nie wybrałem jeszcze "schematu", o ile w przypadku tego czołgu można mówić o takowym.
Na tą chwilę wiem, że Whippety mogły być malowane w najróżniejszych barwach, od ciemnej zieleni, szarość, musztardę po brąz "mlecznej czekolady". Przynajmniej brytyjskie. Była tez pewna swoboda w nadawaniu imion czołgom. A tak żeby prościej było, japońskie? :-) Poza jednym zdjęciem z wiki nie znalazłem jeszcze nic, poza gwiazdą na zbiorniku i fajnie zawiniętą lina holowniczą. Narazie tyle, czekam na pomysły
PS: Ta relacja ma za zadanie pokazać ewentualnym "naśladowcom" potencjalne miejsca-pułapki. Tego się więc trzymajmy
No i masz babo placek... Tej relacji miało nie być, jednak zdecydowałem się na start bo mam przed sobą kilka ciekawych problemów, którymi pragnę oczywiście gawiedź obarczyć Aaale po kolei..
Jakiś czas temu dzięki uprzejmości Kordiana stałem się posiadaczem tego modelu. Pomyślałem, że fajnie byłoby pociągnąć dalej temat nietypowej, wczesnej pancerki. Od słów do czynów, pooooszło...
Szkielet na tekturę, wieczór wycinania, kolejny złożenie do kupy. Fajnie, udało się, tylko jeden wpust nie pasował.
Oklejanie. Wszystkie elementy rozciąłem na pojedyncze płaszczyzny, nie retuszowałem bo zamierzam model pochlapać farbą, zresztą jak zobaczycie dalej, wyboru raczej nie mam. O ile spód pasował jak Cię mogę, tylko jedną płaszczyznę trzeba było przycinać, to na górze poszło już gorzej. Przednia część szkieletu sekcji załogi w całości usunięta, zastąpiłem ją bezpośrednio podklejając ścianki. Sporej kombinatoryki wymagało doklejenie stropu, szczególnie w tylnej części sekcji (tam gdzie widać ślady przycinania w postaci uszkodzonej linii nitów i białej wstawki). To samo dotyczy pionowej ścianki między numerem identyfikacyjnym a jarzmem 9a. Pochwalę się jeszcze, że nie wszystkie białe pola są mojego autorstwa
Nie sa to póki co straszne błędy, widać w nich raczej że surówki nie klejono Dodatkowo, zastanawiają na niekonsekwencje grubości papieru na którym wydrukowane są elementy...
Model, jak już wspominałem idzie pod farbę, zresztą narazie wygląda na to że sklejenie go w standardzie z jednego egzemplarza jest niemożliwe, chociażby ze względu na utratę przy przycinaniu wydrukowanych nitów.
Co do "problemów" o których wspominałem, ciekaw jestem zwyczajnie Waszych opinii w pewnych kwestiach:
- wykonanie łańcucha dzierganie z papieru niesie ze sobą ryzyko niepowtarzalności każdego kolejnego elementu, nie wspominając o ciśnięciu całym układem w cholerę, Jaro, goń się :twisted:
- gąski w oryginale są z tłoczonej blachy, jak to oddać w papierze? Układ przeniesienia napędu, koła i takie tam, są całkiem atrakcyjne, tylko jak ja to pokażę w modelu?
- jarzmo Hotchkissa, to co oferuje model nie nadaje się, niestety,
- no i najważniejsze, jakieś sugestie co do malowania? Nie wybrałem jeszcze "schematu", o ile w przypadku tego czołgu można mówić o takowym.
Na tą chwilę wiem, że Whippety mogły być malowane w najróżniejszych barwach, od ciemnej zieleni, szarość, musztardę po brąz "mlecznej czekolady". Przynajmniej brytyjskie. Była tez pewna swoboda w nadawaniu imion czołgom. A tak żeby prościej było, japońskie? :-) Poza jednym zdjęciem z wiki nie znalazłem jeszcze nic, poza gwiazdą na zbiorniku i fajnie zawiniętą lina holowniczą. Narazie tyle, czekam na pomysły
PS: Ta relacja ma za zadanie pokazać ewentualnym "naśladowcom" potencjalne miejsca-pułapki. Tego się więc trzymajmy
"Hope is the first step on road to disappointment"
"Człowiek bez religii jest jak ryba bez roweru"
"Człowiek bez religii jest jak ryba bez roweru"