07-10-2011, 09:02
Jak w temacie:
Po rocznej przerwie wracają Zeszyty Naukowe białostockiego Muzeum Wojska. Tak jak samo muzeum zdecydowanie odświeżone. Są też obietnicą jeszcze większych zmian
Muzeum Wojska
Fot. Agnieszka Sadowska / Agenc
Muzeum Wojska
Zamiast jednolitej okładki, która była znakiem rozpoznawczym wychodzącego od ponad 20 lat wydawnictwa, tym razem czytelnik od razu wie, czego się spodziewać. Duża czarno-biała fotografia, wyraźne logo muzeum i tytuły kilku z zamieszczonych w numerze tekstów, przyciągają uwagę. Numer otwiera obszerne opracowanie poświęcone maskowaniu schronów bojowych Linii Mołotowa, na blisko 40 stronach, posiłkując się licznymi fotografiami archiwalnymi, temat zgłębia Tomasz Wesołowski. Kolejny z artykułów poświęcony jest podlaskiej odsłonie wielkiej sowieckiej ofensywy z sierpnia 1944 roku. Zamykający tę część tekst przedstawia sylwetkę ppor. Stanisława Grabowskiego ps. Wiarus, żołnierza narodowego podziemia antykomunistycznego, aktywnego na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku na Białostocczyźnie. Część druga prezentuje służbę w 10. Pułku Ułanów Litewskich widzianą oczami jednego z jej żołnierzy. W dziale muzealia przeczytać można m.in. o jednym z nielicznych na świecie egzemplarzy samochodu pancernego FAI-M, który jest w posiadaniu białostockiej placówki.
Zeszyt liczy ponad 200 stron, a jego oficjalną prezentację, połączoną ze spotkaniem z autorami zamieszczonych w nim tekstów, zaplanowano dziś na 17, oczywiście w siedzibie Muzeum Wojska przy ulicy Kilińskiego.
Rozmowa o Zeszytach
Jakub Medek: Zeszyty to publikacja o długiej tradycji. Już po okładce widać, że tak jak w ciągu ostatniego roku zmieniło się muzeum, tak też zmienia się jego wydawnictwo. Na czym konkretnie polegają te zmiany?
Łukasz Radulski*: W jakimś sensie wracamy do korzeni. Jesteśmy jedyną tego typu placówką na wschód od Wisły i to właśnie działania militarne na tym terenie powinny dominować w Zeszytach Naukowych. A z tym bywało różnie. Druga rzecz, chcemy, żeby każdy miał szansę znaleźć coś dla siebie. Stąd duża różnorodność w doborze tematów. Nowością jest dział stricte muzealny, poświęcony pracy placówki i jej zbiorom. Do tej pory, jeśli pojawiało się w zeszytach coś na ten temat, to zwykle było skrzywione i wykoślawione.
Kto dla was pisał tym razem?
Głównie pracownicy muzeum. Ale liczymy na to, że z czasem powrócą do nas autorzy z zewnątrz. Nie chcemy zamawiać artykułów, tekst zamówiony zawsze będzie gorszy od tekstu, który powstał z wewnętrznej potrzeby badacza. Ale do tego, by ktoś chciał się podzielić z nami swoimi badaniami, musi mieć świadomość, że w takim tytule warto publikować.
Dużo zdjęć, odświeżona szata graficzna. Ale teksty w środku to nadal opracowania naukowe. Dla laika raczej trudne do przebrnięcia. Nie kusiło was pójście w kierunku wydawnictwa popularnonaukowego?
Ale tak ma być. Zeszyty Naukowe są jak sama nazwa wskazuje naukowe, a ich wydawanie zapisane jest w statucie Muzeum. Natomiast owszem, myślimy w przyszłości również o wydawnictwie o charakterze bardziej popularnonaukowym.
Gdzie szukaliście inspiracji?
Tak jak w przypadku otwartej w ubiegłym roku ekspozycji stałej, naszą największą inspiracją była anglojęzyczna wersja Ospreya. Prosto, zwięźle i z wieloma ilustracjami. Trudno pisać o bitwach bez ilustracji. Oczywiście to wciąż jeszcze nie jest ten poziom, ale rozwijamy się i uczymy.
Dalsze plany?
No cóż, może jeszcze w tym roku uda nam się wydać kolejny numer, niejako w ramach zaległości, jakie powstały w ubiegłym roku. Dalej będziemy rozwijać dział muzealia, ale w bardzo konkretny sposób. W każdym numerze chcemy brać jeden z manekinów z dioram ekspozycji stałej i użyć go jako punktu wyjścia do obszernego opracowania z tłem historycznym. Zaczniemy, już w przyszłym numerze, od umundurowania żołnierza podziemia narodowego. Tekst z licznymi fotografiami, np. zbiorem wszystkich sygnetów używanych w tych siłach.
Gdzie można kupić Zeszyty?
W samym muzeum oraz poprzez Allegro. Nakład nie jest duży, a prawie połowa egzemplarzy trafia do bibliotek i różnego rodzaju instytucji. Niemniej jednak, jeśli zainteresowanie będzie duże, to dodrukujemy.
Rozmawiał: Jakub Medek
* Łukasz Radulski, pracownik Muzeum Wojska, członek kolegium redakcyjnego Zeszytów Naukowych
Więcej... http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,3...z1a4qEunrT
Pozdrawiam JUNG ;D
Po rocznej przerwie wracają Zeszyty Naukowe białostockiego Muzeum Wojska. Tak jak samo muzeum zdecydowanie odświeżone. Są też obietnicą jeszcze większych zmian
Muzeum Wojska
Fot. Agnieszka Sadowska / Agenc
Muzeum Wojska
Zamiast jednolitej okładki, która była znakiem rozpoznawczym wychodzącego od ponad 20 lat wydawnictwa, tym razem czytelnik od razu wie, czego się spodziewać. Duża czarno-biała fotografia, wyraźne logo muzeum i tytuły kilku z zamieszczonych w numerze tekstów, przyciągają uwagę. Numer otwiera obszerne opracowanie poświęcone maskowaniu schronów bojowych Linii Mołotowa, na blisko 40 stronach, posiłkując się licznymi fotografiami archiwalnymi, temat zgłębia Tomasz Wesołowski. Kolejny z artykułów poświęcony jest podlaskiej odsłonie wielkiej sowieckiej ofensywy z sierpnia 1944 roku. Zamykający tę część tekst przedstawia sylwetkę ppor. Stanisława Grabowskiego ps. Wiarus, żołnierza narodowego podziemia antykomunistycznego, aktywnego na przełomie lat 40. i 50. ubiegłego wieku na Białostocczyźnie. Część druga prezentuje służbę w 10. Pułku Ułanów Litewskich widzianą oczami jednego z jej żołnierzy. W dziale muzealia przeczytać można m.in. o jednym z nielicznych na świecie egzemplarzy samochodu pancernego FAI-M, który jest w posiadaniu białostockiej placówki.
Zeszyt liczy ponad 200 stron, a jego oficjalną prezentację, połączoną ze spotkaniem z autorami zamieszczonych w nim tekstów, zaplanowano dziś na 17, oczywiście w siedzibie Muzeum Wojska przy ulicy Kilińskiego.
Rozmowa o Zeszytach
Jakub Medek: Zeszyty to publikacja o długiej tradycji. Już po okładce widać, że tak jak w ciągu ostatniego roku zmieniło się muzeum, tak też zmienia się jego wydawnictwo. Na czym konkretnie polegają te zmiany?
Łukasz Radulski*: W jakimś sensie wracamy do korzeni. Jesteśmy jedyną tego typu placówką na wschód od Wisły i to właśnie działania militarne na tym terenie powinny dominować w Zeszytach Naukowych. A z tym bywało różnie. Druga rzecz, chcemy, żeby każdy miał szansę znaleźć coś dla siebie. Stąd duża różnorodność w doborze tematów. Nowością jest dział stricte muzealny, poświęcony pracy placówki i jej zbiorom. Do tej pory, jeśli pojawiało się w zeszytach coś na ten temat, to zwykle było skrzywione i wykoślawione.
Kto dla was pisał tym razem?
Głównie pracownicy muzeum. Ale liczymy na to, że z czasem powrócą do nas autorzy z zewnątrz. Nie chcemy zamawiać artykułów, tekst zamówiony zawsze będzie gorszy od tekstu, który powstał z wewnętrznej potrzeby badacza. Ale do tego, by ktoś chciał się podzielić z nami swoimi badaniami, musi mieć świadomość, że w takim tytule warto publikować.
Dużo zdjęć, odświeżona szata graficzna. Ale teksty w środku to nadal opracowania naukowe. Dla laika raczej trudne do przebrnięcia. Nie kusiło was pójście w kierunku wydawnictwa popularnonaukowego?
Ale tak ma być. Zeszyty Naukowe są jak sama nazwa wskazuje naukowe, a ich wydawanie zapisane jest w statucie Muzeum. Natomiast owszem, myślimy w przyszłości również o wydawnictwie o charakterze bardziej popularnonaukowym.
Gdzie szukaliście inspiracji?
Tak jak w przypadku otwartej w ubiegłym roku ekspozycji stałej, naszą największą inspiracją była anglojęzyczna wersja Ospreya. Prosto, zwięźle i z wieloma ilustracjami. Trudno pisać o bitwach bez ilustracji. Oczywiście to wciąż jeszcze nie jest ten poziom, ale rozwijamy się i uczymy.
Dalsze plany?
No cóż, może jeszcze w tym roku uda nam się wydać kolejny numer, niejako w ramach zaległości, jakie powstały w ubiegłym roku. Dalej będziemy rozwijać dział muzealia, ale w bardzo konkretny sposób. W każdym numerze chcemy brać jeden z manekinów z dioram ekspozycji stałej i użyć go jako punktu wyjścia do obszernego opracowania z tłem historycznym. Zaczniemy, już w przyszłym numerze, od umundurowania żołnierza podziemia narodowego. Tekst z licznymi fotografiami, np. zbiorem wszystkich sygnetów używanych w tych siłach.
Gdzie można kupić Zeszyty?
W samym muzeum oraz poprzez Allegro. Nakład nie jest duży, a prawie połowa egzemplarzy trafia do bibliotek i różnego rodzaju instytucji. Niemniej jednak, jeśli zainteresowanie będzie duże, to dodrukujemy.
Rozmawiał: Jakub Medek
* Łukasz Radulski, pracownik Muzeum Wojska, członek kolegium redakcyjnego Zeszytów Naukowych
Więcej... http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,3...z1a4qEunrT
Pozdrawiam JUNG ;D