Liczba postów: 355
Liczba wątków: 17
Dołączył: 06 2013
Jedna uwaga, teraz mi się to rzuciło w oczy. Ostatni pierścień pewnie był za duży i musiałeś odciąć "kawałek" cyfry "8". Czy nie kusiło Cię, mając TAKI warsztat przeciąć ten pierścień na dwie części gdziekolwiek indziej i zachować tę "18"-kę ?
Liczba postów: 544
Liczba wątków: 34
Dołączył: 05 2016
Można suchymi pastelami zatuszować i dosztukować z kalkomanii
Liczba postów: 1,197
Liczba wątków: 33
Dołączył: 09 2011
Malinka to śmigiełko, a z tą trzynastką to już trza żyć ....Przy następnym modelu będzie mniej moczył i miętolił kartonik.
Takie tam - P-47D-11 THUNDERBOLT, Bf 109E-7/ Trop, Mustang III, SB2U Vindicator, Fw 190A-8/R8, Macchi M.C. 200 Saetta, P-47M-RE, Me 262A-1 Schwalbe, Aichi D3A1 (VAL), SB2C-4 HELLDIVER, SBD-3 DAUNTLESS, MS 406 C1 Morane Saulnier
Liczba postów: 285
Liczba wątków: 5
Dołączył: 04 2015
15-11-2016, 01:26
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-04-2018, 05:59 przez Technick.)
(14-11-2016, 02:17)Piterkowiec napisał(a): P.s Ile lat trzeba poświęcić aby dojść do zbliżonego poziomu?
Piterkowiec nie udzielę Ci jednoznacznej odpowiedzi bo po prostu jej nie znam. Wydaje mi się, że jest to nie tyle kwestią czasu a specyficznego podejścia. Niestety w przeszłości sklejałem z doskoku robiąc naprawdę długie przerwy. Gigantyczny skok jakościowy nastąpił po uświadomieniu sobie, że tak naprawdę modelarstwo ogranicza się do trzech podstawowych czynności - wycinania, formowania i sklejania. Metodą prób i błędów szukałem odpowiednich metod żeby opanować każdy z tych aspektów (przy różnych konfiguracjach, kształtach itd.) w zadowalającym mnie stopniu, tak żeby nic już nie mogło mnie zaskoczyć. Parę modeli przez to napsułem..
(14-11-2016, 06:45)Kilminster napisał(a): Jedna uwaga, teraz mi się to rzuciło w oczy. Ostatni pierścień pewnie był za duży i musiałeś odciąć "kawałek" cyfry "8". Czy nie kusiło Cię, mając TAKI warsztat przeciąć ten pierścień na dwie części gdziekolwiek indziej i zachować tę "18"-kę ?
Kilminster, wątek tej nieszczęsnej trzynastki był poruszany wcześniej. Niestety było za późno na cięcie i takie kombinacje. Po części trochę się bałem, żeby nie napsuć jeszcze bardziej.
(14-11-2016, 09:36)Seba77 napisał(a): Można suchymi pastelami zatuszować i dosztukować z kalkomanii
Seba akurat do suchych pasteli nie mam zaufania i nie wiem skąd mógłbym wytrzasnąć kalkomanię, o której mówisz.
(14-11-2016, 09:49)zbin napisał(a): Malinka to śmigiełko, a z tą trzynastką to już trza żyć ....Przy następnym modelu będzie mniej moczył i miętolił kartonik.
Nie tyle co trza - można. A mię się już nie chce . No powiedz jak tu nie miętolić takich krągłości ?
Przekonaliście mnie . Postanowiłem dać jednak szansę metodzie, z której chciałem skorzystać wcześniej. Część wyszlifowałem jeszcze bardziej i wyciąłem. Podczas retuszu zaczął się horror (po wycięciu część miała czarne linie obrysowe dlatego żeby nie odznaczały się na tle białych krawędzi postanowiłem je zamalować) - zapaćkałem część farbą. Później podczas przyklejania złapało nie tam gdzie trzeba. Część musiałem lekko oderwać i naciągnąć żeby ułożyć na włąściwym miejscu. Później paćkanie farbą tak żeby chociaż trochę zamaskować ślady walki.
A oprócz osiemnastki powstał jeszcze karabin maszynowy . Moja modelarska ortodoksja kazała mi zwinąć lufy z kartonu. Kusiło mnie wykorzystanie igieł ale chciałem sprawdzić czy uda mi się wykonać te elementy z papieru
Do następnego!
Liczba postów: 244
Liczba wątków: 42
Dołączył: 10 2008
Liczba postów: 636
Liczba wątków: 11
Dołączył: 03 2015
Technick jesteś Kartonowym Magikiem
A z wykonaniem nowej "18" możesz zawstydzić Photoshopa
Liczba postów: 355
Liczba wątków: 17
Dołączył: 06 2013
Liczba postów: 1,197
Liczba wątków: 33
Dołączył: 09 2011
Nie żałuj lakieru na osłonkę. Lakierek idealnie zniweluje ósemeczkę.
Takie tam - P-47D-11 THUNDERBOLT, Bf 109E-7/ Trop, Mustang III, SB2U Vindicator, Fw 190A-8/R8, Macchi M.C. 200 Saetta, P-47M-RE, Me 262A-1 Schwalbe, Aichi D3A1 (VAL), SB2C-4 HELLDIVER, SBD-3 DAUNTLESS, MS 406 C1 Morane Saulnier
Liczba postów: 890
Liczba wątków: 33
Dołączył: 01 2009
Się klei!
Fajna robota. Już niedługo galeria
Liczba postów: 70
Liczba wątków: 5
Dołączył: 02 2014
Tak, zmień sobie nicka z Technick na Magick. Super robota !
Liczba postów: 285
Liczba wątków: 5
Dołączył: 04 2015
20-11-2016, 06:21
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-04-2018, 06:01 przez Technick.)
Super, że się podoba !
Dzień dobry w kolejnym odcinku . Dziś parę refleksji warsztatowych zupełnie nie związanych z kartonem. Moja kartonowa ortodoksja powoli jest wypierana przez zwyczajne lenistwo. Od pewnego czasu nosiłem się z zamiarem wykorzystania żywicy do odlania kół. Ma to związek z moim przyszłym projektem i uznałem, że będzie to doskonała okazja żeby przetestować możliwości silikonu i żywicy. Po przeszukaniu internetu postanowiłem kupić silikon formierski MM922 i żywicę RenCast FC52. Za inspirację i doskonały instruktaż posłużyły mi rady Bigtanka w TYM temacie. Niestety pierwsze kroki mają to do siebie, że są niekoniecznie udane i właśnie tak było w moim przypadku. Na samym początku postanowiłem zrobić dwuczęściową formę bez otworu wlewowego - i łączyć połówki po zżelowaniu żywicy. Pierwszym błędem, który popełniłem było wazelinowanie wzornika podczas każdorazowego zalewania go silikonem. Każde włókno od pociągnięcia pędzlem jest widoczne na odlewie. Części ładnie odklejają się bez natłuszczania, które powinno być stosowane tylko i wyłącznie na silikonie podczas zalewania go drugą warstwą. Po paru odlewach jestem w końcu bogatszy o to doświadczenie . Kolejna forma była już jednoczęściowa - odlana na kawałku doklejonej plasteliny służącej jako otwór wlewowy. Byłem dość zaskoczony elastycznością formy - myślałem, że część będzie wyciągać się dość ciężko - fakt, że przy takich podcięciach nie było to bardzo łatwe ale części można wyjąć nie obawiając się o uszkodzenie formy. Na plus też brak brzydkiego szwu na obwodzie. Niestety przy tworzeniu tej formy wzornik również był smarowany wazeliną..
Samo odlewanie niestety nie obyło się bez przebojów. Składniki żywicy odmierzałem na wadze jubilerskiej zgodnie z zaleceniem producenta w proporcji 100:100. Ochoczo zabrałem się za odlewanie a pierwszy zonk pojawił się po wyjęciu elementów z form. Czas rozformowania wynosił 1,5 godziny. Części wyjęte po zdecydowanie dłuższym czasie były lepkie, "spocone" i miękkie w dotyku. Parę kolejnych prób utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie chodziło o niewłaściwe rozmieszanie składników a o proporcje. Zdecydowałem się użyć 15% więcej utwardzacza i dopiero to sprawiło, że odlewy zaczęły zachowywać się we właściwy sposób. Ale dalej pojawia się kwestia tej nieszczęśnie chropowatej powierzchni będącej wynikiem cienkiej warstwy wazeliny. Trzecia już finalna jednoczęściowa forma została zalana bez smarowania wzornika i dopiero teraz odlew wygląda całkiem przyzwoicie . Czas na zdjęcia:
Pierwsza forma dwuczęściowa i zmasakrowany przezemnie odlew - był miękki a chciałem też sprawdzić jak tworzywo zachowuje się w kontakcie z ostrzem noża. Jak widać forma też piękna nie jest - powstał duży bąbel powietrza podczas zalewania silikonem.
Druga forma jednoczęściowa i średniej jakości odlewy ze smugami pędzla, których niestety nie widać na zdjęciach. Miejscami odlewy są też trochę "spocone".
Trzecia forma jednoczęściowa i odlew, który w końcu mnie satysfakcjonuje
A teraz parę słów O WYNALAZKU, na który natknąłem się zupełnie przypadkowo. Żywica Oyumaru, po podgrzaniu w gorącej wodzie staje się bardzo miękka i z łatwością można odciskać na niej przeróżne kształty i przedmioty. Po zastygnięciu jest naprawdę zwarta choć elastyczna (jest trochę twardsza od silikonu). I najważniejsze - po ponownym podgrzaniu na nowo możemy robić kolejne formy ! Po zapoznaniu się z jej właściwościami postanowiłem przekonać się co można z tym wyczynić (ze świadomością, że może być to fantastyczna alternatywa drogiego silikonu). Gdzieś wyczytałem, że nie nie ma sensu stosowania żywic bo temperatura, którą wytwarzają deformuje formę. Dlatego pierwsze testy przeprowadziłem na Poxilinie. Połówki zrobiłem niestety w niewłaściwy sposób bo powinny przebiegać w połowie wzornika przez co warstwa jednej połówki była wypychana przez drugą. Ogólnie za dużo poxiliny, efekt taki sobie bo koła wyszły za grube. Sam efekt i sposób pracy z Poxiliną zupełnie mi nie podeszły dlatego odłożyłem Oyumaru do szuflady. Coś jednak mnie tknęło żeby zrobić formę na nowo i tym razem zalać ją żywicą żeby sprawdzić czy rzeczywiście temperatura wytwarzana przez żywicę działa tak niekorzystnie. Zrobiłem formę dwuczęściową (z jednoczęściowej raczej nie udałoby mi się wyjąć koła) z kanałem wlewowym, połączyłem połówki, zalałem żywicą... Efekt przerósł moje oczekiwania. Brak deformacji, bardzo ładnie odwzorowany kształt. Do prostych form i nieskomplikowanych kształtów jest idealna.
Pierwsza forma i "odciski" z Poxiliny.
Druga forma zalana żywicą.
Może ktoś skorzyta . Do następnego!
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 18
Dołączył: 05 2010
Lubię jak ktoś z lenistwa robi ~10 kółek zamiast 3 ... żartuję oczywiście - to była świetna okazja by przećwiczyć technologię.
Ale na serio to dzięki za obserwacje - przydadzą się z pewnością w przyszłości.
Liczba postów: 70
Liczba wątków: 5
Dołączył: 02 2014
Może "puścisz farbę" co to za następny projekt? Coś z kilkoma silnikami albo z mnóstwem kółek? Mam nadzieję, że to lata. O żywicy Oyumaru nie słyszałem, to ciekawy specyfik. Jak długo po podgrzaniu da się to formować?
Liczba postów: 285
Liczba wątków: 5
Dołączył: 04 2015
(21-11-2016, 09:09)Papa_Smurf napisał(a): Może "puścisz farbę" co to za następny projekt? Coś z kilkoma silnikami albo z mnóstwem kółek? Mam nadzieję, że to lata. O żywicy Oyumaru nie słyszałem, to ciekawy specyfik. Jak długo po podgrzaniu da się to formować?
Puszczę . Do wielu kółek nie ciągnie mnie wcale. Jakiś czas temu zamarzyłem o jednostce pływającej ale to też nie te klimaty. Jeszcze..
Silnik gwiazdowy. Model wydany w tym roku. Mógłby wziąć udział w WKLM. Relacji jeszcze nie było
A co do Oyumaru. Przez parę minut jest bardzo plastyczna choć z upływem czasu i stopniowym ochładzaniem ta właściwość ulega znacznemu pogorszeniu. Czasu na zrobienie formy jest nadto. Powiedziałbym, że koło półtorej minuty. Później żywica zaczyna zastygać i mimo, że jest plastyczna to zaczyna odkształcać się do zapamiętanego wcześniej kształtu. Dlatego ważne jest w miarę sprawne dociśnięcie żywicy do krawędzi odlewanego elementu możliwie jak najwcześniej. Jeszcze mała uwaga - oczywiście drugą warstwę robimy po ostudzeniu poprzedniej. Wystarczy odczekać parę minut i nakładać "ulepa" na poprzednią warstwę. Bez smarowania wazeliną/innymi specyfikami. Połówki bez problemu oddzielą się od siebie
Liczba postów: 1,197
Liczba wątków: 33
Dołączył: 09 2011
Tępy ze mnie ćwok i pojmać nie mogę co chcesz następne sklejać, a ciekaw jestem
Takie tam - P-47D-11 THUNDERBOLT, Bf 109E-7/ Trop, Mustang III, SB2U Vindicator, Fw 190A-8/R8, Macchi M.C. 200 Saetta, P-47M-RE, Me 262A-1 Schwalbe, Aichi D3A1 (VAL), SB2C-4 HELLDIVER, SBD-3 DAUNTLESS, MS 406 C1 Morane Saulnier
Liczba postów: 340
Liczba wątków: 17
Dołączył: 06 2014
Stawiam na wznowienie Zero od Hala.
,,...Nic nie wiesz Jonie Snow..."
Liczba postów: 1,751
Liczba wątków: 32
Dołączył: 03 2008
(21-11-2016, 10:09)Technick napisał(a): ...
Silnik gwiazdowy. Model wydany w tym roku. Mógłby wziąć udział w WKLM. Relacji jeszcze nie było
...
To niech weźmie , czasu jeszcze trochę zostało.
Kaśkę przecudnej urody żeś Pan ulepił, wyglądam galerii.
"Duma mnie rozpiera jak groch jelita frontowego oficera"
Liczba postów: 285
Liczba wątków: 5
Dołączył: 04 2015
14-12-2016, 03:10
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 22-04-2018, 07:41 przez Technick.)
Mam nadzieję, że nie będę musiał trzymać Was długo w niepewności. Możliwe, że rozwiązanie zagadki będzie już niebawem..
Dzień dobry!
Ostatnio mam trochę więcej wolnego czasu co przekłada się na postępy w budowie. Przestój był związany z kombinowaniem jak ugryźć temat owiewki, która mimo prostej formy i rozwijalnych płaszczyzn - dała mi popalić. To były moje pierwsze eksperymenty z tłoczeniem, które samo w sobie czynnością skomplikowaną nie jest - jak się okazało najwięcej zabawy miałem przy tworzeniu kopyta.
Od początku.
Zainspirowany instrukcją Laszlika stwierdziłem, że fajnie byłoby mieć taki przyrząd u siebie. Poszedłem na łatwiznę i zamiast sklejki wykorzystałem... pudełko do butów . Wzmocniłem je od wewnątrz prostą konstrukcją z kartonu o grubości 2mm. Trzymadełkiem folii był odpowiednio przycięty kawałek kartonu, do którego folię przyklejałem taśmą malarską (służącą również do uszczelnienia pudełka). Konstrukcja banalna ale sprawdziła się całkiem dobrze. Kolejnym krokiem było stworzenie odpowiedniego kopyta. Posłużyłem się do tego elementami z dodatkowej wycinanki zgodnie z opisem Cevy. Karton zaimpregnowany caponem bez szlifowania. Na początku korzystałem (a raczej próbowałem korzystać) z folii do drukarek laserowych. Przy podgrzewaniu robiła się biała a w momencie nakładania na kopyto była już całkiem zimna i sztywna. Dopiero później dowiedziałem się, że folia ta ma zwiększoną odporność na temperaturę. Kolejne próby z folią do bindowania były strzałem w dziesiątkę. Folię podgrzewałem nad palnikiem kuchenki elektrycznej.
Pierwszy zonk pojawił się po bliższej inspekcji owiewki. Niby prosta i logiczna sprawa - im lepsze kopyto tym ładniejsza owiewka. Nie sądziłem, że na folii odbije się każde, nawet najmniejsze włókno kartonu. Całość jest chropowata i wygląda po prostu źle. Zabrałem się za szlifowanie kopyta po uprzednim nasączeniu go cyjanoakrylem. I tu kolejna cenna dla mnie lekcja. Zauważyłem, że na kopyto lepiej wykorzystywać gorszy jakościowo karton bez impregnacji caponem. Zbyt dobry (zwarty) karton i dodatkowo zabezpieczony caponem chłonął CA w minimalnym stopniu. Tworzyła się raczej cienka warstwa kleju na powierzchni, która przy szlifowaniu miała tendencję do odpadania i odsłaniania gołego kartonu. Przy kolejnym kopycie zrobionym z kartki z bloku technicznego nie miałem już takich problemów - CA był wchłaniany błyskawicznie i całość zachowywała się jak plastik nawet przy intensywnym szlifowaniu.
Po szlifowaniu kopyta owiewka wyszła już całkiem przyzwoicie, choć i tak nie było idealnie- nie mam niestety zdjęć. I tak by zostało gdyby nie relacja Kilminstera z budowy B-25, w której opisał sposób tłoczenia owiewki. Efekt rewelacyjny i postanowiłem dać szansę tej metodzie tym bardziej, że moje pierwsze kopyto było zrobione bez pomyślunku i jak się później okazało - nie uwzględniłem podwójnej grubości kartonu pomiędzy schodkami. Więc nawet gdyby wyszło gładko to i tak nie pasowałoby do ramek..
Stworzyłem dwa oddzielne kopyta, które po zaglutowaniu, szpachlowaniu i szlifowaniu były podstawą do stworzenia kolejnych trzech kopyt. Metoda chałupnicza ale w miarę dobrze się sprawdziła. Maczałem trzy paski kartonu w wodzie, naciągałem na kopyto i suszyłem suszarką. Po wysuszeniu całość pokrywałem CA i szlifowałem. W ten sposób uzyskałem 5 kopyt niezbędnych do wytłoczenia folii o odpowiednim kształcie (czerwona taśma na zdjęciach służyła do wyznaczenia osi symetrii podczas przyklejania ramek na folię). Nie korzystałem z gorącego oleju - folię dalej podgrzewałem na palniku kuchenki elektrycznej. Możliwe, ze z olejem wyszło by lepiej. Mogłem większą uwagę poświęcić szlifowaniu kopyt ale i tak jestem zadowolony. Mam wrażenie, że ta metoda wybacza więcej błędów i nawet jeśli na kopycie są niedoskonałości to i tak nie będą aż tak widoczne jak w przypadku metody vacu - jeśli np. w kopycie gdzieś jest wgłębienie to folia i tak zostanie naciągnięta/ rozciągnięta zamiast zassana idealnie przylegając do każdej nierówności. Przy kolejnym modelu większą uwagę poświęcę dopieszczeniu kopyta i wtedy porównam obie metody żeby mieć pewność, która daje lepsze efekty.
Uff..! Jakoś poszło
Ramki przyklejałem fantastycznym klejem Microscale poleconym przez RAVENA6. Super wynalazek
niesamowicie ułatwiający życie. Folię dwustronna schowałem w najgłębszy zakamarek szuflady..
Lotki i klapy - tu mam duże zastrzeżenia co do opracowania. Musiałem mocno docinać i dosztukowywać boczne krawędzie każdej z nich żeby w miarę sensownie je poskładać. Do tego zaślepki wydawały się być z zupełnie innej parafii dlatego posłużyłem się zapasem koloru. Po wstępnych przymiarkach do modelu nie wygląda na to, że i w tej kwestii będą grzecznie współpracować. Z góry może będzie to w miarę wyglądać ale od spodu lepiej będzie na to nie patrzeć
Ciężko mi uwierzyć w to, że do wycięcia zostało dosłownie parę elementów. Koniec jest coraz bliższy.. . Do następnego!
Liczba postów: 355
Liczba wątków: 17
Dołączył: 06 2013
14-12-2016, 05:11
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 14-12-2016, 05:15 przez Kilminster.)
Technick, precyzja Twojej pracy mnie "zabija", z każdym zdjęciem jest mnie mniej... I napisz coś więcej o tym kleju do ramek - jak szybko wysycha, czy jest czas na drobną korektę, czy da się zdjąć ewentualny nadmiar z folii ? Bo rozumiem, że klejenie jest typowe - smarujesz ramkę, przyklejasz do folii i czekasz aż wyschnie ?
Liczba postów: 2,651
Liczba wątków: 18
Dołączył: 05 2010
Technick, niesamowita precyzja!!! Szapo leży na podłodze...
Liczba postów: 285
Liczba wątków: 5
Dołączył: 04 2015
Sęk w tym, że w tym przypadku korzysta się z tego kleju zupełnie odwrotnie - najpierw smaruje się ramki, czeka aż klej wyschnie (około 5 minut) i dopiero wtedy przykleja ramki do folii. Klej podczas nakładania ma konsystencję i zapach rzadkiego wikolu. Po wyschnięciu tworzy przezroczystą, lepką błonkę i tak naprawdę nie zasycha zupełnie do końca. Nawet po dłuższym czasie można przesuwać przyklejone ramki o dziesiąte milimetra (bez obawy o wystający klej) w każdą ze stron (używając oczywiście wystarczającej siły bo samo z siebie się nie ruszy). Przy próbie odklejenia takiego elementu bardziej prawdopodobne jest, że karton się rozwarstwi i część stykająca się z folią pozostanie nienaruszona. Dlatego mimo wszystko ważne jest żeby podczas przyklejania wykonywać jak najmniej korekt - przyłapać delikatnie w dwóch miejscach (u mnie były to osie symetrii) i mając pewność, że dobrze leży - zacząć małymi odcinkami dociskać całą resztę. Jeżeli ramka zostanie przyklejona bardzo nierówno to podczas przesuwania zostanie matowy ślad rozciągniętego kleju. Z tego co piszą na buteleczce - można usunąć wyschnięty klej rozcieńczalnikiem do farb. Uważam, że naprawdę warto a sama buteleczka jeśli wykorzystywana tylko do klejenia ramek - powinna starczyć na całe pokolenia modelarzy
Liczba postów: 244
Liczba wątków: 42
Dołączył: 10 2008
15-12-2016, 08:49
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-12-2016, 08:50 przez pulpetto.)
Jakość klejenia powala na kolana
Liczba postów: 1,721
Liczba wątków: 11
Dołączył: 08 2015
15-12-2016, 09:26
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 15-12-2016, 09:39 przez Karas.)
Genialna relacja!
Bezszwowa: ]
Liczba postów: 1,566
Liczba wątków: 39
Dołączył: 12 2008
Bio: ???
Jak dla mnie bomba,
i ten toturial tez Super!
Pozdrawiam
Liczba postów: 490
Liczba wątków: 30
Dołączył: 10 2016
Panie Technick, no cóż można powiedzieć na taką robotę I Liga Światowa.
pozdrawiam
Piterkowiec
"Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku "
Aktualnie w montowni:
Ukończone:
Piper L4H [Kartonowa Kolekcja], Fokker D. VII [Kartonowa Kolekcja], Mig-15 Fagot [Hobby Model], Li-2 [Mały Modelarz], Ił-14 [opracowanie Kangaroo], Hindenburg LZ-129 [Sklej Model], Fokker Dr 1 [Modelik], TS/S Stefan Batory [Mały Modelarz], Ił 62 [Mały Modelarz 1979], USS Dallas [Modelik], United States [JSC], King George V [ JSC], Queen Mary [JSC],ORP Jaskółka [MM/2000]
|